Jak zyc zeby nie zwariowac - JACEK SANTORSKI, Santorski Jacek

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mojej żonie Malgosi

Projekt graficzny okładki Agnieszka Spyrka

Redakcja Beata Wolfram

Korekta Ewa Jastrun Krystyna Koziorowska

Redaktor prowadzący Katarzyna Platowska

Skład i łamanie Adam Poczciwek

Wydanie IV Copyright © by Jacek Santorski & Co.

JACEK SANTORSKI & CO ul. Alzacka 15 a, 03-972 Warszawa www.jsantorski. pl e-mail:wy dawnictwo@jsantorski.com.pl dziat sprzedaży: tel. 022 616 29 36, 616 29 28 fax 022 616 12 72

Na książkę składają się w większości rozmowy i eseje zamieszczone wcześniej w popularnych czasopismach, tam też były one redagowane. Nazwiska dziennikarzy przeprowadzających rozmowy z Jackiem Santorskim podane są przy każdym tekście. Materiały redagowane przez Elżbietę Smoleńską są zaktualizowanymi fragmentami książki „Jak przetrwać w stresie", Jacek Santorski, Ag. Wyd. JS & CO Warszawa 1993, opartej na esejach z „Gazety Wyborczej".

Druk i oprawa OPOLGRAF S.A.

ISBN 83-88875-60-4

Bym nie tylko szukał wsparcia, lecz wspierał, Bym nie tylko szukał zrozumienia, lecz rozumiał, Bym nie tylko szuka! milosci, lecz kochal.

Z. modlitwy przypisywanej świętemu Franciszkowi

Wstęp do wydania czwartego

Drodzy Czytelnicy,

Ta książka powstała w latach 90-tych. Ostatnie wydanie zaktualizowane zostało w 1999 r. Przejrzałem ją więc dokład­nie, aby sprawdzić czy może być przydatna dziś. A także, jak się ma do tego, co mam do powiedzenia po kilku latach intensyw­nych doświadczeń jako konsultant w biznesie, dość daleko od terapii i psychologicznych programów w radio i TV, którymi się przez lata zajmowałem... Powiem tak: główne tezy książki - żyj świadomie, bierz odpowiedzialność za siebie i nie zapominaj o innych - podtrzymuję. Dziś napisałbym więcej o „ścieżce wo­jownika", o orientacji na cele, determinacji, dyscyplinie, kon­centracji... Potwierdzam, że jest to książka jak żyć żeby nie zwa­riować, nie cierpieć ponad miarę, jak żyć godnie. Ale czy to dziś wystarczy jako recepta na sukces? Rozstrzygnijcie sami...

Jacek Santorski Warszawa, lipiec 2003

Wstęp do wydania trzeciego

Żyjemy w czasach przyspieszonych przemian. Są one zara­zem i szansą, i źródłem stresu. Dostosowanie do zmian wyma­ga elastyczności i przytomności umysłu. Ta książka pomaga ob­jąć uwagą to, co ważne i uniwersalne w naszych związkach in­tymnych i w życiu społecznym. Bez narzucania rozwiązań co do Twojej Drogi, dzielę się tu uczciwie swoim życiowym doświad­czeniem. Wiem, że dlatego wielu Czytelników uznało Jak żyć, żeby nie zwariować za książkę wiarygodną i pomocną w lep­szym zrozumieniu siebie i innych. O tym zaś, jak z nimi postę­pować, napisałem więcej w drugiej części - Emocje, charaktery ('... geny (JS & CO, 1999). Jeśli decydujesz się żyć twórczo, od­powiedzialnie i uczciwie, w trosce o innych, nie zapominając o sobie, jeśli poczucie szczęścia i sensu życia są dla Ciebie mia­rą życiowego sukcesu - zapraszam...

Jacek Santorski Warszawa, grudzień 1999

Wstęp do wydania drugiego

Drodzy Czytelnicy,

Pierwsze wydanie tego zbioru rozeszło się w ciągu dwóch miesięcy. Otrzymałem dziesiątki listów, za które dziękuję. Prze­praszam, że nie zdołam w porę na wszystkie odpisać.

Czyj to sukces? Autora i jego rozmówców - współtwórców książki? Wydawnictwa i jego strategii promocyjnej? Zapewne. Ale przede wszystkim powodzenie Jak żyć, żeby nie zwariować jest dla mnie miarą sukcesu wewnętrznego Czytelnika; optymi­stycznym wyrazem rosnącego zapotrzebowania na samoreflek-sję, gotowości ludzi wrażliwych do objęcia troską i uwagą swo­jego życia emocjonalnego i kontaktów z innymi. Jak żyć, żeby nie zwariować to oczywiście komercyjny tytuł. Ale odpowiedź, choć prosta, nie należy do najłatwiejszych: ŻYJ ŚWIADOMIE -bliżej siebie i innych. Nie izoluj się w obliczu stresu, trudności życia. Stawiaj sobie zasadnicze pytania i nie zadowalaj się tani­mi obietnicami i uproszczonymi odpowiedziami. Ucz się uważ-ności i odpowiedzialności za siebie.

„Żebyś wiedział, co przeżyłeś", poznaj swój charakter i otwórz serce na tajemnicę, która wykracza już poza psycholo­gię, „skoro jednako jest niebezpiecznie człowiekowi znać Boga, nie znając swej nędzy, i znać swoją nędzę, nie znając Boga...".

Obawiam się, że rok 1997 przyniesie nam trudne wybory między naiwnością a wrogością. Jak się wobec nich znaleźć? Jak

żyć, żeby nie zwariować, nie dopuścić do destrukcji własnej du­szy, własnego ciała i świata, w którym żyjemy? Jak przetrwać w rodzinie, zachować trzeźwość, troszczyć się o innych i bliskie sercu wartości? Żyjmy świadomie, bliżej siebie w stresie...

Jacek Santorski Warszawa, wiosna 1997

Wstęp do wydania pierwszego

Gdy po raz kolejny słuchałem, jak Lech Wałęsa wygłaszał swoje sakramentalne: „Nikogo się nie boję, tylko Boga", uzmy­słowiłem sobie, ze ze mną jest odwrotnie. Nie pojmuję, jak można bać się Boga, obawiam się natomiast ludzi, a ściślej - lu­dzi nieświadomych. Boję się też czasem siebie samego. I nie chodzi tu o to, co można jeszcze odkryć w mrocznych zakamar­kach naszych umysłów, ale o nasze działania, słowa i czyny, któ­rych prawdziwe motywy pozostają w ukryciu. Mistycy Wscho­du i Zachodu podkreślali zawsze, że ewolucyjne uprzywilejowa­nie człowieka - to, co nas niewątpliwie odróżnia od zwierząt -nie sprowadza się tylko do zdolności przeżywania i myślenia, lecz polega na tym, że człowiek może objąć uwagą własny umysł, obserwować siebie, zdawać sobie sprawę z motywów swego działania i z tej perspektywy pytać - KIM JESTEM? Brak . wystarczającego dostępu do tego poziomu samorefleksji rodzi wszelką patologię, przemoc i cynizm, nałogi; zamienia obcowa­nie z własnymi dziećmi w toksyczne rodzicielstwo, związki uczuciowe - we współuzależnienia, moralność - w hipokryzję, religijność - w dewocję, emocjonalne zadźumienie lub fana­tyzm.

Nieświadomi przeszłych zranień, uczuć lęku, bólu i gnie­wu, które we wczesnym dzieciństwie zostały stłumione, nie-oswojeni ze swoją seksualnością, za którą karano lub której

nadużywano, działamy schematycznie, ukrywamy się przed so­bą i innymi za maskami, które stają się naszą drugą naturą, a psychoterapeuci nazywają je mechanizmami obronnymi lub charakterem. To samo opancerzenie ukrywa nasze najlepsze zasoby, potencjał miłości, odpowiedzialności, radości, współ­czucia. Jestem głęboko przekonany, że w im bardziej złożonych i zmiennych warunkach przychodzi nam żyć i borykać się z lo­sem, tym większy musimy mieć wgląd w to, co robimy. Jest to nam potrzebne, żeby nie niszczyć życia swojego lub innych, by nie chorować i... nie zwariować, bo szaleństwo wypływa za­wsze z nieświadomości.

W dawnej Japonii mawiano, że człowiek przez pierwsze dziesięć lat życia jest zwierzęciem, przez drugie dziesięć - sza­leńcem, w trzeciej dekadzie zostaje bankrutem, w czwartej -oszustem, a w piątej - mordercą. Współczesna kultura próbuje uratować nas przed nieuchronnością takiego scenariusza.

Lokalnie, zwłaszcza tam, gdzie sytuacja społeczna jest sta­bilna, a wzorce zachowań dają się przenosić z pokolenia na po­kolenie, jednostkom, a nawet całym rzeszom ludzi udaje się żyć względnie szczęśliwie, godnie i zdrowo. Ale nawet w najlepiej rozwiniętych społecznościach demokratycznych za ujarzmienie bestii w sobie - jeśli presja kultury wobec natury jest zbyt moc­na - płacimy cenę w postaci dolegliwości somatycznych, psy­chosomatycznych i nerwicowych. Zdefiniował ten problem Zygmunt Freud, a rozwijające się na gruncie psychoanalizy no­we kierunki psychoterapii pokazują tylko, jak nowe czasy przy­noszą nowe problemy; kiedyś ludzie nie mogli sobie poradzić z popędem seksualnym, dziś zaś z agresją, przemocą i poczu­ciem zagubienia.

W Polsce lat dziewięćdziesiątych do problemów cywiliza­cyjnych, przejmowanych wraz z dziedzictwem zachodniego świata, do którego się (na szczęście) krok po kroku zbliżamy, do­chodzą stresy specyficzne, wynikające z okresu przemian, w ja­kim żyjemy.

Nagle przestały być aktualne mapy, wedle których porusza­liśmy się w świecie. Cokolwiek złego można było o tamtych cza­sach powiedzieć, to reguły życia, nawet nieakceptowane, nawet uważane za odrażające, byty czytelne - stwierdza wybitny psy­cholog społeczny dr Janusz Grzelak. Dzisiaj mamy nieustanne turbulencje, zawirowania... Bardzo trudno je pojąć, ogarnąć. A nasz umysł ma ograniczona zdolność przetwarzania informa­cji. Kiedy usiłuje poznać świat, pracuje jak maszynka upraszcza­jąca, to znaczy próbuje uporządkować dane w najprostszy spo­sób, kategoryzować, podzielić rzeczywistość na dobrą i złą, na białą, czerwoną, czarną. Teraz te szufladki, w których przywykli­śmy wszystko układać, nie pasują do rzeczywistości. Ludzie czu­ją się zagubieni, nie ogarniając wszystkiego, co się dzieje'. W tych warunkach widać jeszcze wyraźniej niż zazwyczaj, że człowiekowi w zmiennych kolejach losu potrzebna jest świado­mość siebie samego i procesów, którym podlega. Nie dostanie­my znikąd, zwłaszcza z dnia na dzień, zestawu map i wytycz­nych do poruszania się w nowej, ciągle zmieniającej się rzeczy­wistości. Ale zaawansowany traper nie zgubi się bez mapy. Umie iść na azymut, umie też na bieżąco rozpoznawać teren i szkico­wać nowy plan. A więc świadomość, przytomność, intuicja. Jak je rozwijać? Próby odpowiedzi na takie właśnie pytania zawie­ra ten zbiór tekstów. Wychodząc od prób objęcia psychologicz­ną samorefleksją naszych zachowań i reakcji na zmiany społecz­ne oraz polityczne (rozdział l.), zapraszam Państwa do medyta­cji nad naszymi związkami uczuciowymi, relacjami w rodzinie i w pracy (rozdziały 2. i 3.). Rozdział 4. zaadresowany jest do tych Czytelników, którzy szukają inspiracji do analizy charakte­ru i pogłębienia świadomości siebie samych, 5. - zawiera różne ujęcia kilku podstawowych zasad radzenia sobie ze stresem, tro­ski o zdrowie i wzmacniania siły ducha, które odkryłem i sprawdziłem osobiście przez ostatnie 25 lat.

" „Gazeta Wyborcza", „Magazyn", 1996

Na polskim rynku księgarskim znaleźć już można wiele po­radników psychologicznych. Od naiwnych koncepcji, opartych na magicznym przeświadczeniu, że wszystko się załatwi pozy­tywnym myśleniem, po bogate w konkretne wskazówki i strate­gie podręczniki asertywności, negocjacji, technik komunikacji, sprzedaży, postępowania z dziećmi, rozwiązywania konfliktów, przewodniki medytacji, różnych metod autoterapii i pracy nad sobą. Moja (a raczej nasza, bo jej współtwórcami są redaktorzy i dziennikarze) książka nie jest kolejnym, lepszym lub gorszym od innych, poradnikiem. Jej lektura ich nie zastąpi. Jak żyć, że­by nie zwariować jest zbiorem refleksji odpowiadających na py­tanie, jak świadomie żyć w związkach miłosnych, w rodzinie i w pracy w Polsce lat dziewięćdziesiątych. Moi rozmówcy oraz redaktorzy znanych dzienników i miesięczników, którzy zama­wiali konkretne materiały, prawie nigdy nie ukrywali, że pytają o sprawy ważne dla nich osobiście. W odpowiedzi dzieliłem się tym, co sam sprawdziłem i co jest dla mnie naprawdę ważne. Dlatego mam pewność, że książka ta jest żywa i prawdziwa, ak­tualna, osadzona tu i teraz. I chociaż czasem pozwalałem sobie na przewrotność czy prowokujące uproszczenia (za które z gó­ry przepraszam wszystkich, którzy mogą się poczuć nimi do­tknięci) - dotyczy ona tego, co dla nas podstawowe: kontaktów z sobą samym i z innymi ludźmi, wzajemnego wsparcia, zrozu­mienia, miłości i odpowiedzialności.

Jacek Santorski Warszawa, wrzesień 1996

I

Stres czasu przemian

Zdrowie emocjonalne i zdrowy rozsądek

Rozmawiała Ewa Hawrylik

W niedziel f, l O października, obchodzony jest Dzień Zdro­wia Psychicznego. Jak Pan, jako psycholog, zdefiniowałby zdro­wie psychiczne? Czy jest to coś więcej niż brak. choroby9 Więk­szość osób, mimo ze nie cierpi na chorobę psychiczna, narzeka na stan swego ducha, ich kondycja psychiczna nie jest dobra.

Zdefiniowanie zdrowia psychicznego nie jest proste. Wynika to między innymi z naszych możliwości językowych. Na przykład w ję­zyku angielskim istnieje kilka określeń odcieni zdrowia. Inny wyraz oznacza zdrowie psychiczne, inny dobre samopoczucie, pełnię zdro­wia psychicznego. Z racji tych ograniczeń możemy tu mówić o zdrowiu lub jego braku, czyli chorobie. Tak naprawdę istnieją cztery choroby psychiczne: schizofrenia prosta, paranoidalna, psy­choza maniakalno-depresyjna, depresja. Według tej definicji zdrowy psychicznie jest ten, u kogo nie występuje żadna z tych chorób. In­na definicja, bliska naukowcom amerykańskim, wskazuje na staty­styczny aspekt zdrowia - zdrowe są te zachowania, reakcje, które można przypisać większości społeczeństwa. Skrajne dziwactwa, nadmierna agresja, niekonwencjonalne zachowania mogą być po­strzegane jako niezdrowe. W tym przypadku mamy do czynienia z tak zwanymi zaburzeniami osobowości, a nie chorobą psychiczną.

Jak Pan ocenia kondycję emocjonalną Polaków? Badania przeprowadzone w połowie lat dziewięćdziesiątych wykazały, że 90 procent z nas żyje na granicy nerwicy i zaburzeń emocjonal­nych. Czy coś się zmieniło?

Wtedy większość z nas żyła w stresie. Zachowania Polaków byly charakterystyczne dla dwóch pierwszych faz stresu, gdy wzmożona jest czujność, aktywność i pojawiają się skrajne impul­sy do ucieczki lub walki. Jedni byli hiperaktywni, chcieli za wszel­ką cenę w jak najkrótszym czasie uzyskać najwięcej. Inni natomiast wycofywali się, byli zbyt wrażliwi, by podłączyć się do wyścigu szczurów. Dziś przeszliśmy do trzeciej fazy stresu. Jest nią wyczer­panie. Moja diagnoza obecnego stanu ducha i zdrowia Polaków to zmęczenie. Może to sprzyjać ujawnianiu się schorzeń, które są ja­koś uwarunkowane genetycznie lub rozwijają się za sprawą urazów z dzieciństwa. W związku z tym będzie wzrastała liczba przypad­ków depresji oraz różnego typu paranoidalnych zaburzeń osobo­wości, przejawiających się szukaniem zewnętrznych przeciwników, izolowaniem się, uproszczonym podziałem świata na „my" i „oni". Z drugiej strony można też oczekiwać, że po tym przesileniu więk­szość z nas przejdzie do nowego cyklu - mobilizacji i budowania.

Co może nas uchronić od zaburzeń zdrowia psychicznego? Jak należy o nie dbać?

Przed zaburzeniami zdrowia psychicznego chroni wsparcie społeczne. U kobiet po mastektomii, przebywających w grupie pa­cjentek po podobnych przejściach, występuje siedmiokrotnie mniej­sze ryzyko nawrotu nowotworu niż u tych, które przeżywają swój ból i wstrząs w samotności. Podobne zależności pojawiają się w przypadku odporności na infekcje. Jeżeli mam się komu zwierzyć, zaufać, mam kogoś, kto pożyczy mi do pierwszego, to prawdopo­dobieństwo wystąpienia jakiejkolwiek choroby, zarówno somatycz­nej, jak i tej o charakterze psychicznym, jest zdecydowanie mniejsze.

Paradoksalnie - aczkolwiek za cenę wolności - pod tym względem przed rokiem 1990 było jakoś sympatyczniej, ludzie się nawzajem wspierali, mieli dla siebie więcej czasu, byli życzliwsi. Dziś wszech­ogarniająca rywalizacja, zarówno w pracy, jak już w szkole, niszczy poczucie oparcia. Poza tym ważnym czynnikiem w profilaktyce zdrowia psychicznego jest zachowanie zdrowego rozsądku.

Gdy go stracimy, runie nasze zdrowie psychiczne?

Będzie zagrożone. Ważne jest to, czy potrafimy zachować zdrowy rozsądek w momentach kryzysu, czy to w pracy, czy w związkach partnerskich. Wtedy najłatwiej się pogubić. W takich sytuacjach często za trudności, jakie nas spotykają, obwiniamy sie­bie, innych, tracimy przytomność umysłu. Kryzysy trzeba trakto­wać jako nieodłączny element życia i konstruktywnie je rozwiązy­wać. Ostatnio sporo doradzam firmom w biznesie. Na początku mamy tam do czynienia z sytuacją, gdy spotykają się ludzie, którzy sobie ufają, mają wspólny program. Potem okazuje się, że ci liderzy, wizjonerzy, eksperci - ze względów osobowościowych czy z uwagi na brak umiejętności emocjonalnych - nie pasują do siebie i nie na­dają się do zarządzania ludźmi. Dochodzi więc do tak zwanego kry­zysu przywództwa. Wystarczy żeby wszyscy zdali sobie sprawę, że to jest naturalny kryzys, który - będąc przy zdrowych zmysłach -możemy twórczo wygrać. Potrzebne jest tylko, by lider oddał część swojej władzy menedżerom, którzy z kolei nie będą próbowali się­gnąć po więcej władzy, niż otrzymali. Możemy przenieść to na po­le naszego rządu. Moim zdaniem, do przełamania kryzysu potrzeb­ne jest doprofesjonalizowanie władzy i uzyskanie przez jej repre­zentantów większych umiejętności komunikacyjnych i zarządczych. Więcej specjalistów od zarządzania zdrowiem dla ministra zdrowia, od zarządzania edukacją dla ministra edukacji.

Co poradzitby Pan tym wszystkim, którzy chcą zadbać o swoje zdrowie psychiczne?

Przestrzegać rzeczy najprostszych - spać w nocy, pracować w dzień, jeść więcej rano i w południe niż wieczorem, nie prze­sadzać z używkami. Poza tym wspierać się wzajemnie, zaróy/no materialnie, jak i emocjonalnie, znajdować wokół siebie ludzi, którzy nadadzą naszemu życiu sens. Poza tym uczyć się, uczyć i jeszcze raz uczyć. Zarówno tego, jak prowadzić firmę, jak i te­go, w jaki sposób kochać dziecko. Im będziemy bardziej profe­sjonalni w tym, co robimy, tym mniej będziemy się męczyć. Po­wstanie mniej napięć związanych z pracą, z poczuciem własnej wartości itp. Podam przykład mi bliski. Otóż z grupą moich znajomych chodzimy czasem do zaprzyjaźnionego trenera po­grać w tenisa. Każdy z nas jest mężczyzną w sile wieku, ale po dwóch godzinach gry jesteśmy wypompowani, a on przyjmuje nas po kolei trzech. Zastanawiamy się, dlaczego pan Darek mo­że grać z nami sześć godzin, a każdy z nas tylko dwie. Otóż dzieje się tak dlatego, że my gramy w tenisa dużo gorzej niż nasz trener.

Tak więc na naukę nigdy nie jest za późno. Ale musza to zro­zumieć wszyscy. Cóż z tego, ze sam stanę się profesjonalista, jeśli będę miał nieprofesjonalnych, niekompetentnych zwierzchników.

Warto to czynić za każdą cenę. Podstawowym przekazem książek, które wydaję i sam piszę, jest to, by nie czekać na in­nych, by zaczynać zmiany od siebie. Jeżeli nie mogę się docze­kać, żeby moi zwierzchnicy stali się bardziej profesjonalni, to warto, abym sam próbował stać się profesjonalny. Gdy nie mo­gę doczekać się wsparcia od innych - bym sam ich wspierał. Tak więc czynnik uczenia się, nieczekania na innych, a wręcz poma­gania innym jest niezmiernie ważny w profilaktyce zdrowia psy­chicznego własnego i innych, a jednocześnie jest motorem roz­woju i postępu. Musimy się uczyć, żeby nie zwariować...

PAP, 1999

Stres w Polsce

Rozmawiała Ewa Hawrylik

Jaka jest, zdaniem Pana, kondycja emocjonalna Polaków? Wyniki badań wskazują, ze 90 procent z nas żyje na granicy ner­wicy i zaburzeń emocjonalnych.

Przeprowadzane ostatnio badania wykazały, że wskaźnik optymizmu drgnął w górę, ale Polacy w 1995 r. wielokrotnie czę­ściej przeżywali uczucia negatywne - rozdrażnienie, rezygnację, złość, niż...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl