Jasełka,

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

7

 

Scena 1 – Piekło (Diabły grają w kości)(muzyka dla diabła)

L: Cicho błazny! Nie ma się tu cieszyć z czego, trza się brać do dzieła złego. Chwalić się tu przed swym szefem, jakoście ludzi zgorszyli. Po kolei zdać relację!

Ch: (z drwiną) Oczywiście. Wasza przeobrzydliwości. Pełna złości i podłości. Dzięki mnie przeliczne rzesze, grzeszą ku twojej uciesze. Dzięki mnie przeliczne tłumy, biegną jakby na wyścigach.

L. Pięknie chciwcu, sknerów sknero.

Ch: Ludzie podli i naiwni, widzą grosz – to są tak dziwni. Mówią: (z kpiną) ‘żeby żyć muszą mieć’. Ja podszepnę słowo: ‘bierz!’ Chciwy leci tak, jak zwierz! Pożądliwość w sercu budzę: „Bierz na zapas. Niech się mnoży. Nich ci rosną kapitały. Idź po trupach do swej chwały. Zabierz cudze, kradnij, bij, handluj, zagraj, wdaj się w hazard”. Niech się wróci cielec złoty – wynik diabelskiej roboty.

L: Och rozkoszne widowisko. Ten tłum skacze do pieniędzy, jak psów sfora starej jędzy.

Ch: Tłum obłędny się nie wstrzyma. Wnet nie będą Boga znać. Wszyscy padną u twych nóg.

L: Chytry lisie, oby tak się toczył bieg. Ciekaw jestem, co tam reszta.

P: Jam twój sługa od popędów, a więc słuchaj, jak wygląda głupich ludzi pożądliwość. Chcą dać rozkosz swemu ciału.

Ciało źródłem przyjemności, budzę więc pożądliwości. Głupi ludzie, tańczą młodzi, starzy – wszyscy. Świątek-piętek: disco huczy, znieśli post: monomania. Ludzie- mięso. Pragną szczęśnie i w rozkoszy swoje nędzne życie wieść. Nie są w stanie uczcić Boga. Słyszysz z ust Czystości Wroga. Wszyscy padną do twych nóg.

L: Z ciebie to jest gęba łgawa. Jednak wierzę. A ty, co?

A: Wstrętny, podły i przegrzeszny, jam twój sługa jest ucieszny. Tyś powiedział do Adama: ‘Zjedz to jabłko, będziesz mądry – jak sam Bóg”. Piękne kłamstwo, do dziś w ludziach funkcjonuje. Genialnie skłamałeś: ‘Jedz jabłuszko’.

Wiesz co? Było hasło: „Na większą chwałę Boga”. Teraz nowe na nich czeka: „Na większą chwałę człowieka”

L: Antypokornus. Obiecuję, jakom diabeł. Za ten wyczyn będzie awans!

A: Ja ci też coś obiecuję. Przebrzydły Lucyferasie. Nie będzie ludzi w świątyniach. Kto tam będzie chciał się modlić? Ja potrafię ich upodlić. Wiesz, co nawet wymyślili? „Umarł Bóg, my zaś nadludzie” (diabelski śmiech).

L: Doskonały diabeł z ciebie. Durny, ale mimo wszystko…

Ch: Doskonały? (z ironią)

A: Szefie gnuśny. Ja im zrobię(z kpiną) ‘raj’! na ziemi. Wzniecę bunt przeciwko Bogu. Podbuduję głupków męstwo, niech się porwą na zwycięstwo.

L: Dobrze mówisz – pyszny trutniu. Swym zastępcą cię mianuję(gest mianowania). (złość-zawiść)Jak ja wspomnę, że mnie Stwórca z wysokiego strącił nieba rodzi się zemsty potrzeba (tupie ze złości). Będzie pełne piekło ludzi, i diabeł się nie znudzi.

P: Prawda.

Ch: Dobrze mówi.

L: Jak Lucyfer przyzwoity wrzeszczę na głos: Jam jest wódz. Jam jest twórca nieprawości, przecież mogę wszystko rzec: żem jest Alfa i O-mega. Co ty na to?

A: Szczera prawda, prawda szczera. Człowiek w grzechu niech umiera.

 

(anielska muzyka, błyski jasnego światła)

 

P: Lucyferze, co się dzieje(strach)? W twoich oczach błyszcz lęk. Błyszczy niebo, wicher wieje, w czym ukryty rzeczy sęk?

Ch: (spokojnie)Jam jest dobrym astronomem. (patrzy przez lunetę)/Układ gwiazd mi podpowiada,/ że wesele się szykuje,/ lecz…(z obawą) nie dla nas.

P: Kto się żeni?

Ch: Za wcześnie na zaślubiny./ (strach-przechodzący w krzyk) Widzę postać Dzieciny. /Straszna to dla nas nowina – diabła dramat się zaczyna./ Diabły. Chyba oszalejem. /Coś dziwnego jest w Betlejem. /Ta myśl rozpacz we mnie budzi. Gwiazdy mówią: Zbawca Ludzi!!!

 

(Słychać anielskie Gloria)

 

L: (pewnie)Nie bać mi się diabły moje. /(z lękiem patrzy na gwiazdę)Wytężymy siły swoje./(myśli) Trzeba wybrać nam jednego, niech (z ironią) ‘powita’ Zbawcę (z pogardą) tego.

(krzyki diabłów): On, ten, Popędliwie.

P: Ja nie pójdę, działam z piekła, na ziemi się nie pojawię, bo się powietrzem zadławię.

L: Pójdzie Chciwiec.

Ch: Dość roboty mam z pieniędzmi i robota mi się zbiera, bo muszę zgorszyć … maklera!

L: Trzeba wysłać super diabła! Może Antypokornego?

A: Panie, powiesz, żem jest lizus. /Tyś jedynym zawodnikiem. Zrobimy cię na człowieka i poślemy cię do ludzi.

(wszyscy): Tak, tak. Wredna prawda, dobrze mówi.

L: Dobrze. Sam pójdę do Betlejemu, ‘ukłonić się’ Zbawcy temu. Ludziom w głowach powywracam – wydrwię, wykpię, no i wracam. (do widowni) Nikt nie będzie witał Boga. Nikt nie powie tam Hosanna. Kurtyna

Scena 2 – Niebo

(muzyka dla aniołów)

G: Bracia moi ukochani, zapewne żeście słyszeli, jakie to poselstwo miałem.

M. Wiemy dobrze Archaniele, mówi się tu o tym wiele. Powiedz nam, jak tam było w Nazarecie?

G: Więc słuchajcie Boży słudzy. Tak mi zlecił Pan nad Pany, nasz Bóg jeden ukochany. Otóż zechciał nasz Jedyny (tajemnica) wyswobodzić ludzkie syny. (radość aniołów) Wielka miłość zapragnęła zbawić świat (zaduma) zraniony grzechem.

R: (przypomina sobie własne wahanie - smutek) Zaraz po tym, jak niektórzy z nas bunt wzniecili. Nie chcieli służyć Bogu i Jego arcydziełu – człowiekowi. (z trwogą) Szatan wszczepił w ludzkie ciało jad grzechowy. Zaraz po tym to się stało.

M: Też pamiętam. Tam w ogrodzie, w ziemskim raju dał Jedyny nasz, Najwyższy ludziom co tylko pragnęli. Cóż za rozkosz tam przebywać, co za strata, cóż za szkoda.

R: Tak to było i się pewnie nie odwróci. (zaskoczenie nowa myślą) Lecz to się z miłością kłóci, aby nasz Najwyższy, w nędzy pozostawił ludzi.

G: Tak więc wracam do tej sprawy. Zapragnęła Boża Miłość naprawić złe grzechu skutki. Więc słuchajcie: Zechciał Najwyższy Pan Bóg, abym udał się na ziemię i zwiastował radość ludziom.

M: Mówże prędko, bo słyszałem, że Maryję odwiedziłeś.

G: Otóż tak: (ciekawość – odkrywanie) Przybyłem na tę ludzką ziemię. Złożyłem Maryi wizytę i mówię zaraz: „Nie bój się Maryjo. Przychodzę od Boga samego”.

M: Cóż się potem stało?

G: A więc mówię Maryi: „Bądźże pozdrowiona, pełna łaski, nie lękaj się, bowiem przecie przyniesiesz na świat Boże Dziecię”. Panna onieśmielona, nad wagą słów zamyślona spytała: Jak to, wszak męża nie znam?”

R: Piękne to posłannictwo. Mów dalej bom bardzo ciekawy.

G: Mówię do tej Najśliczniejszej: „Dla Boga wszystko możliwe. Toż Jego moc Cię osłoni, dasz na świat Jego Syna. Będzie on Królem ludzkości i grzesznym ludziom pomoże. Wielki to zamysł Boży, że Syna wam ofiaruje”. A na to panna mi rzecze: „Jam zawsze Bogu służyła, święta jest dla mnie Jego wola”.

AS: Ja tylko słuchać tu mogę. Radość związała mi język. Cóż można dodać do tego? Bóg ludziom dał Syna Swego. Kiedyż się pocznie na ziemi?

G: Oto niebawem w Betlejem spełni się obietnica, którą to Maryi przekazałem.

R: O, jakżem radosny. Polećmy wszyscy(zrywają się wszyscy aniołowie) przywitać, zaśpiewać z radością. Niech niesie się Gloria w niebiosa.

(anielska muzyka - Gloria)

G: Zapewne się tam zjawimy – staniemy przed Bożą Dzieciną,

 

(muzyka dla diabła)

 

G: lecz zjawił się problem nowy, co mówię z poważną miną.

(spoza sceny głos Lucyfera):

L: Nikt nie będzie witał Boga. Nikt nie powie tam Hosanna.

(słychać radość diabłów)

M: Czyżby ten z piekła znów coś wymyślił?

G: Oj tak. Przeraził się gwiazd wymową. Sam chce się wybrać na ziemię i zniszczyć nam przywitanie. Musimy wybrać jednego, niechaj do walki z nim stanie.

M i R: (zrywają się wszyscy aniołowie)Ja, ja pójdę.

G. Pomału bracia kochani. Bo połamiecie skrzydła. Rozstrzygnę ten spór po swojemu. A raczej to po Bożemu. Wszakże Ten, który się zrodzi, będzie świat uczył pokory. Nowe postawi im wzory, wywyższy sierotę i wdowę i pochwali prostotę i cichość. Wyjdźmy tym myślom naprzeciw. Wybierzmy według tych myśli.

(chwila zastanowienia)

G: Widziałem z jaką uwagą słuchał mych słów ten, co Stróżem go nazywamy. W pokorze oraz cichości rozważał te wielkie dzieła. Poradzi sobie na pewno. Nie straszna dlań diabelska burza. Wyślijmy Anioła Stróża.

M i R: Prawda, święte słowa.

G: Czy pójdziesz?

AS: Zaszczyt to dla mnie Gabryjelu, że choć jest nast. tu tak wielu, to właśnie na mnie wskazałeś. Więc idę podszepnąć ludziom, by uważali na wroga: Niech idą przywitać Boga. (radość Aniołów)

Kurtyna

AKT I: U Baltazara

(muzyka dla diabła)

M: Dziwne rzeczy, rozmawiam z tobą od rana i nic z tego, czuję, że nie dopnę swego.

L: Dopniesz, dopniesz - kłam go dalej!

M: Czy ty myślisz Baltazarze, że ta gwiazda to znak Boży? Bo się we mnie wciąż strach mnoży!

B: We mnie nadzieja się budzi, że jest to - znak Zbawcy ludzi.

L: Co?! (z ironią) Mądryś ty!

AS: Chcesz go kusić? Rób to dalej. Szkoda każdej twojej chwili. Jako anioł strzec go będę i do dobra go zaprzęgnę.

M: Co pomyślą mądrzy ludzie? Rzekną: "Baltazar utracił głowę, Zbawcy szuka!" Ja nie mogę. A w dodatku mnie wyśmieją, że mój uczeń szuka ‘prawdy’(załamany).

L:  Piękne słowa! Ćmij go dalej!

AS: Diable, mówię ci - nie szalej!

L:  Ja ci mówię, mnie się zdaje, nic nie będzie z tej wycieczki do szopeczki!

AS: Mnie się zdaje coś innego, lecz tobie licho do tego! Nie złamiesz jego zamiaru.

B: Nie wstydzę się szukać prawdy, nie wstydzę się...

L: Pomalutku przyjacielu! Mędrców - szukających prawdy - mieliśmy już wielu i co? Każdy suchy, przygarbiony, oczy na tych książkach stracił. A kto mu kiedy zapłacił?

B: Coś mi szepcze, bym tam nie szedł.

M: (z radością) Ukochany Baltazarze! (z obawą) Widzę, rozum ci odbiera. Kto ci szepce? Wszak tu pusto! Sami tu przecież jesteśmy. Po co tam, do Jeruzalem? Źle ci królu tutaj z nami?

B: Tak, tam pójdę, niech mi wreszcie wytłumaczą to proroctwo, które mówi: "Wyjdzie Gwiazda Jakuba i z Izraela powstanie...". Czemu milczysz? Takiś mądry, to mi tłumacz!

M: Myślisz, że te słowa mają coś wspólnego z ową gwiazdą? Nie królu,/ bądź rozsądny! Chcesz się udać do kapłanów i w dodatku izraelskich?

L: Cudne słowa, mądra głowa! Cóż za mędrzec! (z podziwem) - Jak kolega dla mnie kłamie!

AS: Kłamie, kłamie - niesłychanie - ale kłamstwo diable drogi maciupeńkie miewa nogi!

L:  (mówi do Mędrca) Zbyt ukrywasz swoją mądrość, Wystąpże wśród mędrców w Atenach!

M: O, mam pomysł! Pójdź do Aten, nie do Jeruzalem.

AS: (do mędrca) On gdzie indziej się wybiera. Daj mu spokój!

M:  Co proszę? Niczym chyba ma zachęta, gdy decyzja już podjęta. Mów gdzie pójdziesz: Ateny czy Jeruzalem? Przecież Żydzi nie mądrzejsi ponad Greków. Szkoda twoich błędnych kroków.

...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl