Jan Van Helsing - Genesis, E-booki

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Genesis - Teatr Bogów
Autor: Jan van Helsing
Zacznijmy od wyprawy w głąb dziejów, aż do czasów starotestamentowych, aby się przekonać, że
kilka tysięcy lat temu dokonało się na naszej planecie niejedno, co budzi zdziwienie. Ateiści uważają
tamte zdarzenia za bajeczne, inni zaś za podstawę swej religii—jedni i drudzy są w błędzie!
Wydarzenia z obszaru Palestyny, Egiptu, a także Mezopotamii—dzisiejszego Iraku – stanowią filary
religii Abrahamowych (Abraham był Sumerem z Ur), przy czym Stary Testament, Koran i Księga
Mormona usiłują wmawiać nam, że wówczas pojawił się tam “Bóg we własnej osobie”, Prastwórca
wszechrzeczy: wszystkich galaktyk, wszechświatów, czarnych i białych dziur, i tak dalej, Bóg, który
wdał się w dyskusję z “wybranym ludkiem”.
Ale czy Mojżesz rzeczywiście rozmawiał z Bogiem? Czy widział Boże oblicze? Czy Bóg
wszechmogący musi się w taki sposób objawiać? Nasze logiczne myślenie nie może tego
zaakceptować. Z kim jednak Mojżesz rozmawiał naprawdę?
Zważywszy na wiele—opisanych—spotkań z tym ludzkim Bogiem, nie możemy potraktować owych
konfrontacji jako zwyczajnych przywidzeń, aby dostosować je do sposobu myślenia dzisiejszego
człowieka, który chce uchodzić za “światłego” i pretenduje do “nowoczesności”. A teraz chciałbym
wyjaśnić, z kim Mojżesz miał do czynienia.
Trzeba zacząć od sprzeczności w Księdze Rodzaju (stanowiącej dzieje stworzenia świata):
znajdujemy w niej jednoznaczne aluzje do tego, że starotestamentowy Bóg nie był jedną osobą, lecz
wystąpiło więcej bogów. Otóż znalazło się w Księdze Rodzaju takie oto, znane przecież, zdanie: A
wreszcie rzekł Bóg: “Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam”. (Rdz. 1,26)
Nie dość, że użyto tu liczby mnogiej—co właściwie powinno by zachwiać podstawy wiary każdego
wyznawcy tej religii—to jeszcze owi bogowie okazują się podobni ludziom.
I tak jest w całej Księdze Rodzaju, przy czym mówi się tam przede wszystkim o synach Bożych
(Elohim), którzy widząc, ze córki człowiecze są piękne, brai je sobie za żony, wszystkie, jakie im się
tylko podobały. (Rdz. 6,2)
Bogowie nie gardzili bynajmniej jadłem i chętnie “raczyli się” ziemskimi kobietami. Nieco dalej (Rdz.
6,3) czytamy, że człowiek jest istotą cielesną, co uświadamia nam, iż “bogowie” nie byli istotami
duchowymi, lecz fizycznymi, bo w przeciwnym razie nie mogliby pozostawiać “córkom człowieczym”
swego nasienia i swoich genów.
Co najważniejsze, znajdujemy w Genesis passus kierujący nas ku wynikom badań przeprowadzonych
przez doktora
A w owych czasach byi na ziemi giganci; a także później, gdy synowie
Boga zbiżai się do córek człowieczych, te im rodzły. Byi to wiec owi mocarze, mający sławę w
owych dawnych czasach. (Rdz. 6,4)
I znowu oni – giganci!
Tamci “bogowie” czy też “synowie Boży” nie spuszczali z oczu swoich podopiecznych, ludzi. Według
opisu, strzegło człowieka oko widzące wszystko. Tak więc ludzie widzieli wtedy coś, co miało kształt
1
oka, a czasem chmury, albo też widzieli kota, które obdarzały światłem i sporadycznie interweniowały,
gdy podopieczni popadali w tarapaty, i dawały wówczas dowód swej mocy.
A Pan szedł przed nimi podczas dnia jako słup obłoku, by ich prowadzić drogą, podczas nocy zaś jako
słup ognia, aby im świecić, żeby mogi iść we dnie i w nocy. Nie ustępował sprzed ludu słup obłoku we
dnie ani słup ognia w nocy. (Wj. 13, 21-22)
Ów “słup ognia” określilibyśmy dziś pewno jako światło reflektora.
Jak się zdaje, “obłoków” unosiło się wówczas w powietrzu niemało. Anioł Boży, który szedł naprzodzie
wojsk izraelskich, zmienł miejsce i szedł na ich tyłach. Słup obłoku również przeszedł z przodu i zajął
ich tyły (...) (Wj. 14,19), albo też czytamy: O świcie spojrzał Bóg ze słupa ognia i słupa obłoku na
wojsko egipskie i zmusł je do ucieczki. I zatrzymał koła ich rydwanów, tak, że z wielką trudnością
mogi się naprzód poruszać. (Wj. 14, 24-25)
Tak działo się też, kiedy doszło do spotkania Mojżesza z żydowskim Bogiem: Pan rzekła do Mojżesza:
”Oto Ja przyjdę do ciebie w gęstym obłoku (...)”. (Wj. 19,9)
Trzeciego dnia rano rozległy się grzmoty z błyskawicami, a gesty obłok rozpostarł się nad górą i
rozległ się glos potężnej trąby, tak, że cały lud przebywający w obozie drżał ze strachu. Mojżesz
wyprowadzł lud z obozu naprzeciw Boga i ustawł u stóp góry. Góra zaś Synaj była cała spowita
dymem, gdyż Pan zstąpł na nią w ogniu i uniósł się dym z niej jakby z pieca, i cala góra bardzo się
trzęsła. Głos trąby się przeciągał i stawał się coraz donośniejszy. (Wj. 19, 16-19)
Wtedy cały lud, słysząc grzmoty i błyskawice oraz głos trąby i widząc gore dymiącą, przeląkł się i
drżał, i stał z daleka. (Wj. 20,18)
Gdy zaś Mojżesz wstąpł na gore, obłok ją zakrył. Chwała Pana spoczęła na górze Synaj, i okrywał ją
obłok przez sześć dni. W siódmym dniu Pan przywołał Mojżesza ze środka obłoku. A wygląd chwały
Pana w oczach Izraeitów był jak ogień pożerający na szczycie góry. Mojżesz wszedł w środek obłoku
i wstąpł na górę. I pozostał Mojżesz na górze przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy. (Wj. 24, 15-
18)
A Pan zstąpł w obłoku(...) (Wj. 34,5)
Ile razy obłok wznosł się nad przybytkiem. Izraeici wyruszai w drogę, a jeśi obłok nie wznosł się, nie
ruszai w drogę aż do dnia uniesienia się obłoku. Obłok bowiem Pana za dnia zakrywał przybytek, a w
nocy błyszczał jak ogień na oczach całego domu izraelskiego w czasie całej ich wędrówki.(Wj. 40, 36-
38)
Dalsze fragmenty mają oznaczenia: Pwt. 4, 32-40 oraz Pwt. 5, 4-5.
O “interwencji” bogów czytamy w Księdze Rodzaju (19, 24-26): A wtedy Pan spuścł na Sodomę i
Gomorę deszcz siarki i ognia od Pana “z nieba”. I tak zniszczył te miasta oraz całą okoice wraz ze
wszystkimi mieszkańcami miast, a także rośinność. Żona Lota, która szła za nim, obejrzała się i stała
się słupem soi.
Powyższy passus zawiera aluzję do zrzucenia bomby z ładunkiem nuklearnym—stąd słupy soli!
(Zrzucenie bomby atomowej sprawia, że z powodu żaru wyparowują z ciał ofiar wszelkie płyny i
pozostaje tylko krystaliczna sól. Dotknięcie zwłok powoduje ich rozpad).
Owi dawni żydowscy świadkowie, którzy dostarczyli opisów (pełnych obłoków, słupów ognia, dymu i
hałasu), nie mogli przyjrzeć się z bliska swemu Bogu (Jahwe). W Starym Testamencie czytamy o tym,
2
że prócz Mojżesza i garstki wybrańców spośród przywódców narodu nikomu nie wolno było zbliżyć się
do miejsca zstąpienia Boga, na szczycie góry. Ten zapowiedział bowiem, że każdego, kto podejmie
taką próbę, czeka śmierć. Na początku Starego Testamentu znajdujemy tylko opisy żydowskiego
Boga oparte na wrażeniach tych naocznych świadków, którzy oglądali go z oddali. Bliższe przyjrzenie
się Jahwe dane było dopiero najbardziej chyba znanemu spośród biblijnych proroków, Ezechielowi,
który też pozostawił szczegółowy opis owej postaci.
Oto krótkie fragmenty Księgi Ezechiela.
Działo się to roku trzydziestego, dnia piątego czwartego miesiąca, gdy się znajdowałem wśród
zesłańców nad rzeką Kebar. Otworzyły się niebiosa i doświadczyłem widzenia Bożego. (Ez. 1,1)
Patrzyłem, jak oto wiatr gwałtowny nadszedł od północy, wielki obłok i ogień płonący “oraz blask
dokoła niego”, a z jego środka [promieniowało coś] jakby połysk stopu złota ze srebrem, “ze środka
ognia”. Pośrodku było cos, co było podobne do czterech istot żyjących. Oto ich wygląd: miały one
postać człowieka. (Ez. l, 4-5)
Nogi ich były proste, stopy ich zaś były podobne do stóp cielca; lśnły jak brąz czysto wygładzony.
Miały one pod skrzydłami ręce ludzkie po swych czterech bokach. Obicza “i skrzydła” owych czterech
istot—skrzydła ich mianowicie przylegały wzajemnie do siebie—nie odwracały się, gdy one szły; każda
szła prosto przed siebie. (Ez. l, 7-9)
Istoty żyjące biegały tam i z powrotem jak gdyby błyskawice. Przypatrzyłem się tym istotom żyjącym, a
oto przy każdej z tych czterech istot żyjących znajdowało się na ziemi jedno koło. Wygląd tych kół “i
ich wykonanie” odznaczały się połyskiem tarsziszu, a wszystkie cztery miały ten sam wygląd i
wydawało się, jakby były wykonane tak, że jedno koło było w drugim. (Ez. 1,14-16)
A gdy te istoty żyjące się posuwały, także koła posuwały się razem z nimi, gdy zaś istoty podnosły się
z ziemi, podnosły się również koła. (Ez. 1,19)
Nad głowami tych istot żyjących było coś jakby sklepienia niebieskie, jakby kryształ lśniący,
rozpostarty ponad ich głowami, ku górze. (Ez. 1,22)
Gdy szły, słyszałem poszum ich skrzydeł jak szum wielu wód, jak głos Wszechmogącego, odgłos
ogłuszający jak zgiełk obozu żołnierskiego; natomiast gdy stały, skrzydła miały opuszczone. (Ez. 1,24)
Pierwsza część wizji Ezechiela przypomina wcześniejsze biblijne opisy żydowskiego Boga:
poruszający się na niebie ognisty obiekt, który wydziela dym i ogłuszająco hałasuje.
Gdy ten obiekt się zbliżył, stwierdził Ezechiel, że był on metalowy. Wysiadły zeń jakieś istoty o
wyglądzie ludzkim, w metalowym obuwiu i hełmach przyozdobionych ornamentami. “Skrzydła” owych
istot były, jak się zdaje, urządzeniami, które dawały się ukrywać, a pozwalały im te skrzydła latać,
czemu towarzyszył stukot. Nakrycia głów owych istot były szklane, być może przezroczyste, i odbijał
się w nich firmament (podobne do hełmów astronautów). Znajdowały się te istoty w czymś w rodzaju
okrągłego wehikułu czy też pojazdu kołowego, rodzaju “pojazdu księżycowego”.
Kiedy czytamy starotestamentowe opowieści—zwłaszcza Księgę Ezechiela i apokryficzną Księgę
Henocka—z pozycji neutralnego naukowca, to niemal jedyną możliwą interpretacją jest uznanie, że
mamy do czynienia z opowieściami o podróży kosmitów, którzy nawiązali kontakt z niewielką grupą
osób, po czym manipulowali nimi odpowiednio do własnych celów i, traktując jak łatwowierne i uległe
marionetki, zmusili je do wywalczenia dla siebie pewnego terytorium.
3
Wnikając głębiej, stwierdzamy, że co rusz jest mowa o wojnach między samymi “bogami”. W
sumeryjskim eposie o Gilgameszu, w mitologii greckiej, w Wedach, w zapisach na sumeryjskich
tabliczkach widać to wyraźnie. W Starym Testamencie natrafiamy na przeciwstawienie Elohim
postaciom zwanym Nefilim. Odnosi się niemal wrażenie, że różni ówcześni kosmici kontaktowali się z
różnymi ludami i że nakłaniali ludy do wojen, aby przy ich pomocy zdobywać dla siebie terytorium na
Ziemi.
Do destruktywnych, ujarzmiających istot pozaziemskich można by także zaliczyć
starotestamentowego Boga—Jahwe, trudno bowiem nie zapytać, cóż to za Bóg, który zachęca swój
“naród wybrany” do tego, by w czasie exodusu tępił inne ludy czy plemiona—wszystkie, bez wyjątku.
Cóż to za Bóg, który nawołuje, a nawet zmusza swój „naród wybrany do ludobójstwa? Zresztą w
Starym Testamencie znajdujemy niejeden przypadek ludobójstwa. W sumie jest ich ponad
siedemdziesiąt—mowa tu o tępieniu całych narodów i o masowych mordach; a nie bierzemy pod
uwagę—także licznych—zabójstw, grabieżczych wypraw, masowych gwałtów i innych zbrodni, choćby
przypadki kazirodztwa. Czyż nie jest to przerażające?
Rozpoczął się XXI wiek i oto w naszych świątyniach znowu coraz częściej cytuje się Nowy Testament;
do niego też nawiązują kazania. A dlaczego nie? Przecież te słowa Jezusa, które do nas dotarły—
choćby te z Kazania na Górze, z dwudziestu jeden listów, z Dziejów Apostolskich i Ewangelii sw.
Jana—nie mają sobie równych w światowej literaturze, są wszak wyrazami miłości, niosą pokój i
mądrość. Zgoła inaczej przedstawia się to w Starym Testamencie. Wciąż czytamy w nim o gniewnym
Bogu czy Stwórcy, o wojnie i zniszczeniu “nakazanym przez Boga”, o czyjejś winie i ofierze. Mało
tego; w rajskim ogrodzie Bóg przeklina Adama i Ewę. Bóg, który przeklina?!
Starotestamentowy Bóg nie jest na pewno tożsamy z Bogiem nowotestamentowym—i odwrotnie!
Stwierdzamy więc, że “synowie Boży” zstępowali z niebios, aby wiązać się, łączyć w pary z córkami
Ziemian. Porwania—statkami powietrznymi wystąpiły nie tylko u Henocka, ale także u Abrahama i
Ezechiela.
Cóż zatem naprawdę się wydarzyło?
Już w pierwszych zdaniach Księgi Rodzaju widać wyraźnie zmiany, które w tekstach od tysięcy lat
przekazywanych przez ustną tradycję nastąpiły za sprawą wielokrotnego kopiowania, ale i zmiany po
części zamierzone. W najstarszych tekstach hebrajskich mówi się stale—w liczbie mnogiej—o Elohim,
a to w przekładzie z hebrajskiego, oznacza: “bogowie”, “bóstwa” lub “istoty boskie”. Gdyby dawni
uczeni w piśmie chcieli rzeczywiście mówić o jednym Bogu, to używaliby wyrazu El—w liczbie
pojedynczej! Ale skoro tego nie czynili, należy zakładać, że chodziło im o grupę bogów czy istot
boskich. Notabene odpowiednikiem El w języku akadyjskim jest wyraz Ilu, w arabskim zaś—ilah
(Allah?).
W dziejach stworzenia wyraz Elohim pojawia się jeszcze 66 razy. W dzisiejszych “oficjalnych”
hebrajskich tekstach Starego Testamentu, określanych jako Bibia Hebraica, wyraz Elohim
występuje… ponad 2 tysiące razy. Uważam , że jest to wskazówka, iż “na początku” dzieła stworzenia
siłą sprawczą nie był jeden tylko Pan Bóg, lecz działała wówczas pewna grupa istot o wielkiej
inteligencji!
4
Jeżeli jednak będziemy się wczytywać wyłącznie w Stary Testament, to przyjdzie nam dalej poruszać
się po omacku. Aby ustalić, kim byli owi Elohim, którzy wtedy odwiedzili Ziemię, musimy
zainteresować się jeszcze starszymi pismami, a mianowicie tymi, z których czerpali żydowscy uczeni
w piśmie, z których—poprzez manipulację (łac. manus—ręka)—wywiedli swoje dzieje stworzenia…
Symeryjskie tabliczki z inskrypcjami
W 1840 roku sir Austen Henry Layard na zlecenie Muzeum Brytyjskiego przystąpił do pierwszych prac
wykopaliskowych na terenie dawnej Mezopotamii—między Eufratem a Tygrysem. W kolejnych latach
odkrywał on pod wysokimi wzgórzami (po hebrajsku—te) starożytne miasta Sumerów.
Archeologicznemu odkrywaniu „biblijnych” miast towarzyszyło odnajdywanie najdawniejszych, jak
dotąd, świadectw pisanych, które pozostały po naszych przodkach: kilka tysięcy glinianych tabliczek i
wiele walcowatych pieczęci.
Odkrycie ich wywołało sensację! Ale jeszcze dziś niejeden “specjalista” i niejeden teolog—naukowiec
pomniejsza znaczenie tego, co odkryto—nie bez powodu!
Uzyskane informacje okazały się bardzo bogate—nagle zaistniała możliwość odtworzenia obrazu
ówczesnego życia społecznego, a to dzięki umowom, kodeksom, rozporządzeniom dworskim, aktom
ślubów, receptom lekarskim, pismom filozoficznym i teologicznym oraz przekazom dotyczącym
historii. Szczególnie interesujące były jednak dzieje stworzenia, jak też—prawdopodobnie najstarsza
na świecie—mapa nieba!
Jeśli chodzi o pisanie i czytanie, tak jak w innych znanych nam dziś kulturach, również we wczesnej
cywilizacji sumeryjskiej były to umiejętności zastrzeżone dla nielicznej elity. Większość trwała w
analfabetyzmie.
Sumerowie wyrabiali niewielkie gliniane kwadratowe tabliczki, które, po wyryciu na nich inskrypcji,
wypalano w piecach. Uczeni z kolejnych stuleci udoskonalali pismo: proste piktogramy zastąpiono
pismem klinowym. Sumeryjski sposób zapisu został odwzorowany w młodszym piśmie sylabicznym
Akadyjczyków – związek ten jest ewidentny, łatwy do udowodnienia.
Nauka datuje początek kultury sumeryjskiej na 4000-3800 lat p.n.e. Wtedy to Sumerowie zasiedlili
Mezopotamię, a więc ziemie między Eufratem a Tygrysem, co odpowiada dzisiejszemu terytorium
Iraku. Liczni badacze utrzymują, że owa kultura pojawiła się na scenie dziejów świata nagle, bez
jakichkolwiek—rozpoznawalnych i znajdujących naukowe potwierdzenie—wcześniejszych stadiów
rozwoju. Sumerowie znali już kanalizację i systemy nawadniania, nowoczesną architekturę i technikę
budowania, ożywiony handel zagraniczny, mieli rozwiniętą żeglugę i rolnictwo, podobnie jak
nowoczesne szkolnictwo, dysponowali sprawną administracją, mieli farmaceutów i lekarzy.
Zaawansowana była zwłaszcza ich wiedza medyczna. Gliniane tabliczki oraz modele narządów
wewnętrznych świadczą, że sumeryjskim lekarzom nieobce było leczenie. Medycyna dzieliła się na
trzy dziedziny: bultitu (terapię), ssirpir bel imti (chirurgię) oraz urti masz masz sze (położnictwo i
afirmację). Przedmioty znajdowane w grobach, jak i szkielety, świadczą o przeprowadzaniu przez
sumeryjskich lekarz y operacji mózgu. Pacjent miał do wyboru lekarza stosującego wodę (a.zu) i
lekarza stosującego olej (ia.). Stawianie diagnoz i terapię opierano na rozległej wiedzy z zakresu
medycyny naturalnej.
5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl