Jan III Sobieski Listy do królowej Marysieńki, e i audio-booki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jan Sobieski
Listy do królowej Marysieńki
LIST Z DNIA 9 VI1665
W Pielaskowicach, we wtorek [9 VI 1665].
Żoneczko moja najśliczniejsza, największa duszy i serca mego pociecho!
Tak mi się twoja śliczność, moja złota panno, wbiła w głowę, że zawrzeć oczu
całej nie mogłem nocy. P. Bóg widzi, że sam nie wiem, jeśli tę absence znieść
będzie można; bo ażem sobie uprosił M. Koniecpolski, że ze mną całą przegadał
noc tę przeszłą. Dziś ani o jedzeniu, ani o spaniu i pomyśleć niepodobna. Owo
widzę, że mię twoje wdzięczne tak oczarowały oczy, że bez nich i momentu wytrwać
będzie niepodobna, i tak tuszę, że notre amour ne changera jamais en amitie, ni
en la plus tendre qui futjamais. To jest pewna, że już od dawnego czasu zdało mi
się, żem bardziej i więcej kochać nie mógł; ale teraz przyznawana, że lubo nie
bardziej, bo niepodobna kochać bardziej, aleje vous admire coraz więcej, widząc
perfekcję a tak dobrą i w tak pięknym ciele duszę. Owo zgoła, serca mego
królewno, chciej tego być pewna, że wprzód wszystko wspak się odmieni
przyrodzenie, niżeli najmniejszą odmianę śliczna Astree w swym uzna Celadonie.
Z Warszawy żaden mój dotąd nie powrócił posłaniec. Ja jutro stąd, da P. Bóg,
przede dniem w swoją wybiorę się drogę. - Z naszych piszą mi krajów, że orda
przyszła już pewnie do p. wojewody ruskiego; p. wojewoda też krakowski już się
pewnie ruszył od Tarnopola w Ukrainę, poszedł za nim i p. Sieniawski. Nie wiem
tedy, kto pójdzie teraz do boku Króla JMci, ponieważ co życzliwsi wszyscy w
Ukrainie, a drudzy albo przy tamtej stronie, albo w domu, na rzeczy patrząc,
siedzieć będą.
Konserwację odoru zalecam i przypominam, na którym wszystka Sylwandrowa zawisła
szczęśliwość. Dla Boga, nie proszę, ale uniżenie suplikuję, aby tym odorem tak
nie szafować, jako swoim! Orondate według danego parolu do swojej pospieszy
Kasandry, bo pewnie le dieu meme qui fait qu'on a/me swoich mu w tę drogę doda
skrzydeł. Czekać go tedy z ochotą et sans aucune melancolie, tylko z tą
impacjencją, z której on pojedzie i w której będzie, póko nie ogląda to, co jest
najpiękniejszego i najdoskonalszego nie tylko na ziemi, ale i parmi tous les
astres. Proszę nie wątpić w tym i wierzyć jako najżyczliwszemu swemu.
Kompanii wszystkiej kłaniam. Dziś ekspediować, żeby tu przede dniem stanął
posłaniec. Sprawy jako tam idą, oznajmić.
LIST Z DNIA 14VI1665
W Żółkwi, 14VI 1665.
Najśliczniejsza i najukochańsza duszy i serca pociecho!
Na dwa listy moje, z Pielaskowic pisane, ledwom się tu jednego w Żółkwi doczekał
responsu. O Sylwandrze i Astrei że takie już i po klasztorach mowy, żal się
Boże. Zawsze się tego spodziewała Beaulieu. Niech widzi teraz Hamaleon, co są za
skutki de ss importune activite. Widzę, że ci ludzie, tj. Sylvandre i Astree,
będą sceną i komedią wszystkich mów ludzkich, bez czego wszystkiego mogło się
było obejść; ale że niewinnie, niech im P. Bóg płaci. La tante de Beaulieu,
wierzę, że w głowę zaszła albo ktoś mocny musiał perswadować, że takiej
uwierzyła bajce. Widzę, że na tym świecie nie masz nic tak słodkiego, do czego
by się siła zaraz nie miało przymieszać gorzkości. Orondate najżałośniej, że nie
postrzegł, że la Girouette się gwałtem nasadziła zedrzeć go z honoru i
reputacji, żeby tym powolniejszy był i żeby z nim czyniono, co chciano.
Jam tu w tych krajach nie zastał jmp. wojewody krakowskiego: i on jest w
Międzybożu. O wojsku bardzo głucho, a od jmp. wojewody ruskiego cale nic: znać,
że pąsu wolnego nie ma. Wojsko aż koło Pawołoczy, mil stąd pod sześćdziesiąt,
niepodobna tedy z nim konferencja; jmp. wojewoda też krakowski najmniej stąd mil
czterdzieści. Pisałem, posłałem, gdziem tylko rozumiał. Sam dziś do Lwowa jadę
dla sporządzenia fortyfikacji miasta, do której p. Delarego przysłać było
potrzeba jako najprędzej. Ludzi żadnych nie masz we Lwowie inszych, tylko moich
ośmdziesiąt dragonów. Ci, co byli jmp. wojewody ruskiego, nie wiem gdzie się
stamtąd podzieli; trzeba tedy, żeby tam jakich ludzi Król JMć ordynował. Są sam
suplementy, których panowie oberszterowie na prywatne swoje zażywają posługi:
książę Wiśniowiecki swymi Zamość osadził, p. wojewodzica sandomierskiego także
jedni w Tomaszowie, Zamościu i różnie; trzeba tedy, żeby Król JMć dał ordynans
do księcia Wiśniowieckiego,
żeby swoich pod Janowiec wyprawił, a ci p. wojewodzica, z p. Delarym jako swym
oberszterlejtnantem, do Lwowa [niech idą]. O tym Związku powiadają, żeby się
pieniędzmi dał ująć. Lepiej by tak, jeśli można. Mówić Królowej JMci. Jam pisał
do jmp. wojewody krakowskiego, ruskiego i do kogom tylko rozumiał. Listy pisać
potrzeba do księcia Dymitra i do p. wojewodzica, wokując ich do boku Króla JMci.
Ja te membrany do inszej zażyłem okazji.
Trafunkiem mijając Zamość, dowiedziałem się, że tę rajtarię sprowadziwszy
umyślnie z Ukrainy, abdankowali ich w Zamościu, pokazawszy drogę do Łańcuta.
Posyłałem ja tedy za nimi, napisawszy list do Króla JMci. Nie nagonił ich mój,
aż już za Sanem; co odpisują, posyłam. A wyprawuję znowu do nich, aza da P. Bóg,
że ich zwerbuję. Ten mój posłaniec powiada, że żadnych około Łańcuta nie masz
ludzi: było kilka chorągwi nad Sanem, ale powrócili, wyprawiwszy w różne strony
różnych posłańców. O samym powiadają, że poszedł ku Nowemu Miastu, O jak dobra
okazja pójść za nim, gdyby było z czym! Już bym ja przecie o tym pomyślił, gdyby
nie ta moja tak gwałtowna do Warszawy potrzeba; na którą kiedy wspomnę, że czas
jak idzie, tak idzie, a w Róży jak roście, tak roście, tedy mię zaraz wszystkie
odpadają imprezy. A gdyby były ordynanse te poszły zaraz, kiedym ja ich popisał
w Ukrainę, uprzedziłyby były wszystko złe i już byśmy tu byli mieli ludzi. Piwo
się tu włóczy z chorągwią ode wsi do wsi; dla Boga, dać mu ordynans jaki, żeby
szedł do obozu Króla JMci!
Tuteczni sam obywatele nic się tym wejściem p. Lubomirskiego nie turbują, jakoby
to nigdy nic. Na rzeczy się tylko patrzą, a dyskurują, jako się te rzeczy
skończą: jakoby to właśnie równy z równym wojował! Powiadał też to mój
posłaniec, ten który jeździł do rajtarii, że tam pewnie słychać, że w Łańcucie
boratynczyki robią i one na lenungi rozdają. Będę dostatecznie o wszystkim
wiedział o środzie, bom kilku rozesłał posłańców.- Pisać do jmp. łowczego czasu
nie mam, bo prędko wyprawuję. Przeczytać mu to wszystko i jmci ks. kanclerzowi,
przy oddania uniżonego mego jegomości pokłonu.
Co strony /es desordres de mes gens, dziwna rzecz, że ten tam plotka, powiadając
to, samże się na się skarży. On dawał pieniądze szafarzowi, toć go on i
rachunków słuchać był powinien. Prawda, że ja nie co dzień rachunków słuchać
każę, ale po stu złotych dawać szafarzowi, które skoro wyda, zaraz się z nich i
wyrachować powinien. Wszak mu to przypominał jmp. Koniecpolski wiele razy; ale i
przypominać nie potrzeba, bo to jest każdego cnotliwego podskarbiego powinność.
Co na to powie, rad bym z duszy wiedział. Co o maitre d'hótel ten u mnie nigdy
pieniędzy w swej nie miewa dyspozycji i jeśli ich kiedy miał, to chyba w
niebytności tamtego hultaja. Niechaj tedy nie tęskni: będzie czas temu, że się
on mnie i za się, i za szafarza rachować będzie. Jeśli on szafarza niedobrze
słuchał, to ja go nauczę, jak miał słuchać. Niechby był swego dobrze pilnował,
nie wdawając się w inne, co mu nie należały! Nabrał na borg bez wiadomości mojej
na kilkaset złotych wina, które wypił z takimiż hultajami jako sam. Teraz
kazałem z Pielaskowic jmp. Koniecpolskiemu pisać do niego, aby dał sprawę
rozchodu tego wina, bo piwniczni na niego wszystką kładą winę. Na to jegomość
nawet i nie odpisał, choć tam dwóch miał posłańców.
Więcej tymi błazeństwy nie turbując, proszę uniżenie, aby to cale trzymać o
Orondate, co i o jego najpiękniejszej Kasandrze: et /es ennuis, et les
impatiences, et tout ce qu'on peut imaginer, wszystkiego tego sam po dostatku.
Pospieszyć tam, ou mon ame m'appelle, nie omieszkam ani zabawię w drodze,
asekuruję, byle się tu tylko co dobrego sprawić mogło.
My tu w tych krajach groch i wiśnie już dawno jadamy. Na próbę posyłam, jeśli Wć
macie tak wielki w Warszawie; jeżeli nie, zjeść i ten z dobrymi przyjaciółmi za
zdrowie dobrych sług swoich. A MM. de Beziers et Millet mes tres humbles
serwces. Nie piszę tą okazją, bo nie mam jeszcze nic de particulier, a
komplementa pisząc, boję się, żeby się groch i wiśnie nie popsowały. I do
ślicznej Astrei kilka tylko miałem napisać słów; aż ręka poszła za sercem.
Ekspediować posłańca zaraz, uniżenie proszę, boć to jest wielka impacjencja
czekać na wiadomość o tym, co najmilszego i najkochańszego na świecie.
LIST Z DNIA 15 VII 1665
W obozie pod Kockiem, [15] VII [1665]. Najśliczniejsza serca i duszy pociecho!
Nie czwarty dzień, ale czwarty rok już i więcej, zda mi się, jakom się z moim
rozjechał sercem. A jeszcze najcięższa, że żadnej po odjeździe moim od duszy
mojej nie odebrałem wiadomości, lubo już kilka z Warszawy przyszło okazy j; a to
się dlatego dzieje, żem ja wszystkie poprzedził poczty i żadnego tu dotąd, który
by po mnie wyjechać miał, nie widziałem. Jak ciężko, jak tęskno z duszy
kochającego Sylwandra bez swej Astrei! Snadno imaginować, co się z takim dzieje,
kto bez duszy i bez serca, bo to wszystko w Warszawie zostało.
Co się z nami sam dzieje, ichmość drudzy wypisują. Ja tylko to namieniam, że
gdyby mię byli słuchali, tedyby to teraz sześcią kroć, jako obiecowali, sprawili
byli tysięcy, czego potem kilką nie naprawią milionów. Wołałem ustawicznie,
swarzyłem się - nie pomogło nic, bo się tylko ichmość drudzy na koncepta
zdobywali i kontradykowali, choć nie było czemu. Niech wspomni sobie Jutrzenka,
jak dawno pisała do la Poudre, że jest wszystko, że pieniądze są; a teraz ci
narzekają, co im na tym należy, że ich Hamaleon niewcześnie przestrzegł. Cóż
tedy po tym było mnie oszukiwać, a sobie źle czynić?
Jako się zamieszało wojsko jmp. wojewody krakowskiego, dowiesz się Wć moje
serce. Dosyć, że na słabym bardzo było włosku dostojeństwo Pańskie i sama osoba
jego. Czyniliśmy wczora, co tylko mogło być sposobów. Na tym tedy stanęło, aby
ci kupcy, co mieli dać dwakroć [sto i] trzydzieści tysięcy, dali spełna
trzykroć, materyj zaś, sukien i różnych fantów wziąć u miasta za kilkadziesiąt
tysięcy; ostatek na zastaw dostawać. Niechby się wszyscy przyłożyli do tego. Ja
wszystkich moich rzeczy, dla dobrego przykładu, które tylko mam, zastawić
pozwalam, bo to o reszt ostatni idzie. Jeśli tego nie będzie, pewnie zginiemy.
Racz to Wć opowiedzieć.
Konnych chorągwi dotąd przy Królu JMci nie masz, tylko sześć. Tamta strona mocna
i zła bardzo, i o kilka tylko już od nas mil. Prędko, rozumiem, uczynimy z sobą
próbę, skoro się tylko te jmp. wojewody krakowskiego uspokoi wojsko. - W
Zamościu był p. Lubomirski; nie wiemy, jeśli go swymi osadził ludźmi. Mnie cale
zniesiono wszystką Zółkiewszczyznę, stał tam p. Lubomirski więcej niżeli dni
dziesięć. Teraz o nim różne wiadomości. Był już około Zamościa i zaś udają, że
się miał obrócić ku Sanowi. Języka prowadzą, będzie za godzinę pewna wiadomość.
-
Te trzykroć sto tysięcy, dla Boga, niech będą, boby było bardzo źle. Regimentowi
p. Koryckiego niechaj pospieszać każą. Koń mój gniady skoro ozdrowieje, każ mi
go Wć odesłać. Materii błękitnej takiej, jaka na Waszecinym justaucorze, każ Wć
popatrzać w Warszawie.
Więcej pisać nie dopuszcza czas, bo poczta wychodzi. - M. Millet siedzi nade
mną, żeby skończyć. Obłapiam tedy i całuję śliczne rączki i nóżki mojej duszy. O
gębusi już nie wspominam ani myślę, boby i minuty w obozie wytrwać niepodobna.
LIST Z DNIA 25 VII 1665
Aucamp, 25 VII [1665].
Jedyna pociecho duszy i serca mego!
Nie co dzień, ale co minuta rad bym się pytał o zdrowiu twoim, moja śliczna
panno, bez której widzenia już ledwo żyć mogę; i lubo po łasce bożej i po twojej
serca mego miłości nie mam nic na tym świecie nad honor milszego, tedy przyznać
się, moja duszo, muszę, że mi i ten z ciężkością zatrzymać przyjdzie, jeśli
inszego do widzenia prędkiego najśliczniejszej Jutrzenki nie będzie sposobu.
Wierzę, że też nikt na świecie nade mnie tego nie uznał na sobie: kochać
dziesięć lat z nieporównaną zniż kim pasją, doczekać się szczęścia prawie
niespodziewanego nigdy, odnieść zupełną nagrodę, mieć w posesji to, co jest
nieporównanego ze wszystkim światem - i potem z tego się nie cieszyć i oddalać
się, i upuszczać prawie z rąk skarb nieoszacowany, przy którym by się na wieki
przykować potrzeba! Nieraz to sam wymawiam i Królowi JMci, i innym, że mi wielką
czyni krzywdę. Wołał na mnie z drugimi, żebym się żenił, i pokoju mi nie dawał;
a teraz mi nie tylko mieszkać, ale i nacieszyć się nie dopuszcza, luboć się moje
nie może, chyba z ostatnim duchem, skończyć ucieszenie.
Uważże tedy, moja jedyna Mamusieńku, jako to ciężko znosić i jako to jest dur
eloignement, et combien me cause de tourment. Muszka mię też znowu w liście tak
skomosiła, że już ledwie szaleć nie przyjdzie. O, duszkoż by się teraz choć w
mizerną obrócić płeszkę! Ja nie wiem, jeśli też to kiedy na myśl mojej przyjdzie
dobrodziejce; bo mnie i śpiąc, i jedząc, i chodząc z myśli wszystkie śliczności
najkochańszej Diany zejść nie mogą. Sam się jednak wydziwić nie mogę, jako mię
we wszystko jedyna moja odmieniła Cassandre, że lubo wola i apetyt jest wielki,
o okazję też nietrudno, a przecie pomyśleniem jednym, za to ślubuję, przeciwko
mojej Jutrzence zgrzeszyć nie mogę.
M. St. Germain przyjechał wczora; będzie przy mnie i wszystko dla niego uczynię
według woli i rozkazania mojej duszy. Przywiózł mi też conserves des fleurs
dorange. Wierzę, że nic na świecie nie masz lepszego - prócz jednak przecie
jednej rzeczy, która w sąsiedztwie bliskim z muszką siedzi. Tak jednak kładę, że
gdybym był tej rzeczy gustu nie wiedział, tedybym te conserve za najlepszy był
osądził smak. Szylwacht że tęskni, wątpić nie potrzeba; o żadnej jednak inszej
nie myśli służbie, tak sobie tamtą u muszki upodobał kwaterę, w której, gdyby mu
można dziś być, wszystko, cokolwiek ma i mieć może, z drogą by na to ważył
duszą.
Nowin różnych sam siła, o których byłoby co pisać, ale woli się piórko milszą i
smaczniejszą bawić materią. Celadon dysgustów pełen z różnych okazyj, znosi to
jednak wszystko dla Bukieta, że tak chce i tak mu każe; dowie się jednak Róża,
jeśli kto lepiej i życzliwiej starał Kupcowi paryskiemu nad niego. M. Kielmski
przyjechał przed wczorem, ale nań krzywo patrzą; proszę, racz tam Wć przecie
jego trzymać stronę. A M. Comminges dał Król JMć kompanię gwardii rajtarską,
która bywała pod p. Bielińskim, i jeszcze mu więcej do niej przydać chce.
Myśmy się tu już zbliżyli, od Sanu tylko pół mili stoimy; jutro się przezeń
przeprawować będziem. P. Lubomirski pod Jarosławiem stał, siedm tylko mil od
nas; powiadają, że się wczora ruszył i idzie ku Wiśle. Jeśli tak, to bardzo
blisko od nas pójść musi; po trzecim tedy dniu pewnego byśmy się z nim
spodziewali zejścia. Tylko nam tak wszyscy udają, że pola stawić nie zechce, ale
ustępować to tam, to sam komunikiem; co by w długą pójść musiało i musielibyśmy,
piechoty porzuciwszy, komunikiem także za nimi chodzić, bo inaczej nie byłoby
temu końca, i na co bym ja i sam umierać musiał, włócząc się ni tego, ni owego,
bez serca i duszy mojej. P. podstoli koronny we czwartek ze trzema chorągwiami
przyszedł do p. Lubomirskiego, a starosta radomski we dwóch kornetach; to tak
pewna, jakem ja człowiek, iże żołnierzom znowu jakieś w tych dniach rozdawał
pieniądze.
Ciokolatę jeśli Wć masz, moja duszo, przyślij mi Wć; tylko by garnuszka
potrzeba, choćby wziąć ten u M. des Noyers, a taki mu odrobić kazać; także i to
drewno do kłócenia albo zamieszania. Cytryny, pomarańcze, kasztany jeżeliby
były, przyślij mi Wć moja duszo.
Zdrowie swoje, moja śliczna dobrodziejko, konserwuj Wć tak jako moje własne,
ponieważ Wć moje przekładasz nad swoje. Zmiłuj się, moja duszo, uczyń to dla
mnie, bo inaczej prędko byś o stracie mego własnego usłyszała odoru. Ja z łaski
bożej teraz nie najgorzej; głowa przecie bolewa i rumatyzm podczas przypada. To
jednak za największe stanie mi lekarstwo, kiedy jako najczęściej słyszeć będę,
że serce moje zdrowe, a kocha tak, jako kochała swego wiernego Celadona, który
sto tysięcy milionów razy całuje i w gębusię, i w oczko, i w rączki, i w nóżki,
i w muszkę swoją najśliczniejszą Mamusieńkę.
Jeśli tam który z moich śliczną Jutrzenkę poturbował listów, przepraszam
uniżenie, bo była niesłychanie długo poalterowana Beaulieu., którą wolno będzie
za szczęśliwym się ujrzeniem najśliczniejszemu osiec Bukietowi, byle się nigdy
na nią nie gniewać i zimnej jej nie pokazywać miny. Notre frere jeśli jeszcze
nie wyjechał z Paryża, racz mi Wć oznajmić, boby mi tam kilku rzeczy sprawić
potrzeba. Kłaniać się tam wszystkim uniżenie proszę, pisząc au palais enchante.
Ja, Bóg widzi, że czasu i minuty nie mam jednej; nagrodzę to jednak, jeśli P.
Bóg zdrowo powróci. List a notre tante przez inszą prześlę okazję. M. Millet
kłania Wci, moje serce. Stawa ze mną wespół i ustawicznie u mnie bywa. Człowiek
niesłychanie dobry, ale tak ucieszny, że umieram sto razy na dzień ze śmiechu,
kiedy się kłóci avec ses domestiques, a najczęściej z swym nieszczęsnym majorem.
Listy od niego, komu należą, kazać pooddawać. Warszawskim damom wszystkim nisko
kłaniam. Materyjki szarej albo popielatej lepiej przysłać próbkę, bo kitajka
bardzo słaba, i ta materyjka moja szara już wniwecz poszła.
LIST Z DNIA 5 VIII 1665
Au passage de la Vistule, pres de Opatowiec, 5 VIII [1665]. Najśliczniejszą i
najukochańsza serca i duszy pociecho!
Wiem, że nie bez podziwienia będzie u Wci serca mego, że to już czwarty dzień,
jakom żadnej o sobie duszy mojej nie dał wiadomości. Przyczynę jednak, rozumiem,
że miał oznajmić M. Millet, Wyprawił mię był przodem Król JMć za Lubomirskim;
ale że późno, nagonić go było niepodobna. Nabrali mu jednak nasze partie niemało
ludzi; dla czego i sam chyżo bardzo ustępował, i co się tu pod Opatowcem
przeprawiać miał, dowiedziawszy się o mnie, że za nim idę, poszedł aż pod Kraków
i tam się między Niepołomicami a Krakowem przeprawował. Teraz od nas jest mil
sześć. Zbudowałem tedy most przez Wisłę przez wczorajszy dzień i już się niemało
ludzi na tamtą przeprawiło stronę; dziś, da P. Bóg, przeprawimy się wszyscy.
Król JMć nadszedł już i tylko o pół stąd stoi mili. Ja życzę i do tego wiodę
Króla JMci, aby, tu na tej przeprawie porzuciwszy wszystkie ciężary, iść za nim
z kawalerią, pobrawszy na konie od wozów co
lepszą infanterię, ponieważ i wojska część litewskiego dziś się z wojskami Króla
JMci łączyć będzie. Z nowych zaciągów wielkopolskich dopiero wczora jedna
zjawiła się chorągiew; i to, nie bywszy w obozie jeszcze, tedy się nowe zaciągi
już rozjeżdżać chciały. Takąm ja zawsze z nich obiecował pociechę. Z tych tedy
przyczyn tej wojny długo wlec nie potrzeba. Wszyscy języcy twierdzą i powiadają,
że Lubomirski idzie ku Śląsku, gdzie go pewne czekają posiłki cesarskie: udaje,
że sześć tysięcy piechoty a cztery tysiące kawalerii. Luboby to była i prawda,
tedy to możem poprzedzić, jeśli się to stanie, czego życzę Królowi JMci; bo nie
jest jeszcze dalej od nas nad sześć mil.
Trębacza Króla JMci jako pyszno związkowi odprawili, wiem, że już tam
oznajmiono; dosyć, że i nie odpisali, i pąsu mu nawet nie dali. Biskup krakowski
z chełmskim wczora do królewskiego przyjechali obozu. Coś od niego traktować
chcą, ale ja nie wiem, jako by to być miało.
Jam już sobie do ostatka głowę wniwecz obrócił, nie mając jednej minuty wolnej,
ile komendując wojsko tak rozpuszczone i nieposłuszne, a jeszcze między tak
wielką kupą szlachty, gdzie bez szkody niepodobna. Gdybym tedy dłużej miał
komendować, musielibyśmy wszystkiej swojej odstradać substancji, boby pozwów
łasztami było, tak jako się teraz dzieje z p. wojewodą nieboszczykiem kijowskim,
którego i po śmierci dla wojska pieniają. Piszesz Wć moje serce, żeby już tego
dokończyć, a cale się uwolnić: bądź Wć tego pewna, że byś mię Wć sto razy
straciła, nim tym rzeczom wszystkim będzie koniec. A co będzie po tym i po
wszystkim, kiedy się zdrowie cale straci? Niepodobna to sobie i imaginować, jaki
to sam kłopot. Sama go uważyć możesz, kiedym ja czasu pisać do Wci, moje serce,
znaleźć sobie nie mógł. Inszych jeszcze rzeczy, które dodają kłopotu, wypisać
niepodobna, chyba, da Bóg, ustnie powiem i dowody pokażę; ale, by też i tego
wszystkiego nie było, same niewidzenie serca mego jako mię trapić musi, wyrazić
niepodobna. Nigdy żaden na świecie takiej jąkają nie miał krzywdy: mieć w
posesji to, co jest najpiękniejszego we wszystkim świecie, a nie zażywać tego
dla czyich interesów - rozumiem, iż większa pod słońcem nie może być tyrania.
Od Wci, moje serce, najświeższe miałem listy par M. Korycki, a wczoraj par M.
Podgórski. Te listy par M. Korycki niesłychanie obligeant, z którymim się we
wszystkiej drodze teraźniejszej mojej nacieszyć nie mógł. Poduszeczka
niesłychanie dobra dla szylwachta, który już cale bez swej znikczemniał muszki i
już cale nie będzie z niego miała pociechy. To, co dla misiurki, niepodobna nic
na świecie de plus galant. Z tym tedy wszystkim największa moja po te czasy była
zabawa. Ten list, który mi oddał Podgórski, piszesz Wć, że "go posyłam przez
pocztę", a o samym Podgórskim żadnej wzmianki. Nie wiem, co w tym za mankament.
Co się tknie des etoffes, ponieważ nie przysłałaś Wć przez tę okazję, już Wć nie
przysyłaj, a ja tu sobie czego dostanę w Krakowie. Taka, jak chez M. Kielmski,
bardzo mi była teraz na te deszcze potrzebna, które zaś tak zlewają, że nitki
czasem na nas nie masz suchej. Był jeden onegdy tak gwałtowny, żem go większego
od mego nie widział porodzenia.
Piszesz Wć, que Dieu merci vous etes sans crainte detre blessee et que vous
pourriez faire un voyage. Nie mogę tego cale rozumieć, czemu to Dieu merci que
vous etes hors de per// detre blessee. Bo albo już Wć jesteś, albo że za to Wć
...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]