Jak wygrac z gniewem, HP fan fiction

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
autor: Emily WatersTłumacz: akumaNakagoJak wygrać z gniewemHańba, jakš niosło ze sobš kłopotliwe położenie, w którym się znalazł, cišżyła mu, gdy Harry James Potter, auror do specjalnych poruczeń, miał wejœć na zajęcia, na które wysłał go Kingsley.Jak poradzić sobie z gniewem, myœlał Harry drwišco. Pierdolić radzenie sobie z gniewem. Pierdolić też Kingsleya. I pierdolić Rona, za to, że myœlał ostatnio tak trzeŸwo i rozsšdnie. Pierdolić wszystkich. Wcale nie miał problemów z gniewem. To była najgłupsza rzecz we wszechœwiecie, zamierzał jednak w pełni zadowolić Kingsleya i przejœć przez to, aby mógł wrócić do pracy...Od drzwi zlustrował klasę wzrokiem. Parę osób, więcej mężczyzn niż kobiet. Wielkie zaskoczenie, pomyœlał. I wtedy jego spojrzenie padło na jedynš znajomš twarz w tłumie obcych."No, no, niech mnie, kurwa, diabli" - przeszło mu przez głowę. Uœmiechnšł się triumfalnie. Severus Snape też tu był. Przynajmniej jakaœ sprawiedliwoœć istniała na tym œwiecie. Harry wykrzywił wargi w krzywym uœmieszku i przeszedł przez salę, aby usišœć na pustym krzeœle obok byłego profesora.- Proszę, proszę, proszę, jak nisko upadajš wielcy - powiedział Harry tonem pełnym sarkazmu.Wargi Snape'a wygięły się w bardzo nieprzyjemnym wyrazie szyderstwa.- O ile nie zjawiłeœ się tutaj, żeby uczyć, Potter, najwyraŸniej ty również się potknšłeœ. Czy może nawet więcej niż tylko potknšłeœ. - W głosie Snape'a definitywnie pobrzmiewała złoœliwoœć.- A jeœli jestem tu, żeby uczyć? - rzucił Harry prowokujšco.- W takim przypadku natychmiast rzucę na siebie klštwę zabijajšcš.- Jakkolwiek kuszšca mogłaby być możliwoœć obserwowania czegoœ takiego, przyznaję z żalem, że jestem tu, aby się uczyć - mruknšł Harry.- Och. Żal mi więc instruktora.- Co to miało znaczyć? - Harry od razu się zjeżył.Severus prychnšł półgłosem.- Czemu tu właœciwie jesteœ? - spytał Harry.W oczach Snape'a rozbłysł pierwszy płomień szczerej wœciekłoœci.- Rada nadzorcza - zaczšł jadowicie - powiedziała, że rozwišże ze mnš kontrakt nauczycielski w Hogwarcie, o ile nie nauczę się, jak uczyć bez znęcania się nad uczniami i zastraszania ich.- Och. WyobraŸcie sobie. - Harry uœmiechnšł się szeroko. - Nie mam pojęcia, skšd im się to wzięło.- Ja też nie - stwierdził Severus ze zmęczeniem. - Niech mnie, spodziewajš się, że będę się trzšsł nad tymi cymbałami i hołubił je, jakby...- Jakby byli istotami ludzkimi? - podpowiedział Harry gorzko.- Dokładnie.- Dzieci sš istotami ludzkimi! - warknšł Harry.- Dzieci, tak. Nastolatki, z drugiej strony...Harry odchylił się na krzeœle i wbrew sobie wyszczerzył zęby w uœmiechu, kiedy wspomniał własnš wojnę ze Snape'em.- No to co zrobiłeœ tym razem?- M'żliw, że groziłem otruciem szcz'ra ucznia - wymamrotał Severus.- Hę?- Możliwe, że groziłem otruciem szczura ucznia - powtórzył Snape ponuro.- Ach, to. Tak, oni naprawdę nie lubiš, kiedy to robisz.- Pierdol się, Potter.- Co jeszcze?- Co masz na myœli?- Cóż, grożenie otruciem szczura ucznia nie posłałoby cię tutaj - stwierdził Harry rozsšdnie. - Musi być w tym coœ więcej. Co jeszcze zrobiłeœ?- Między innymi nazwałem ojca ucznia œwiniš - odparł Severus z nutš rezygnacji w głosie. - Sšdzę, że to była kropla przepełniajšca czarę.- Och. Kto był szczęœliwym zwycięzcš?- Nott junior.- Przecież Nott senior był œwiniš - powiedział Harry z namysłem.- Mimo wszystko, najwyraŸniej usłyszenie tego było dla bachora traumatycznym przeżyciem.- Poradzi sobie z tym.- Powiedz to radzie nadzorczej - syknšł Severus.- Chciałbyœ tego? - Harry sam był zaskoczony swojš propozycjš. - Tylko miej na względzie, że moje słowa niewiele ostatnio znaczš.- Wyobrażam sobie, że nie - przyznał Severus niemal z sympatiš. - W przeciwnym przypadku nie byłoby cię tutaj. Co zrobiłeœ?- Straciłem zimnš krew - odparł Harry bez cienia skruchy.- Hmmm. Szokujšce.- Tak, sšdzę, że zaskoczyłem parę osób - zgodził się Harry i ziewnšł. - Nie żebym nie mógł przez to spać.- Co zrobiłeœ?- Spuœciłem łomot więŸniowi podczas przesłuchania - wyjawił Harry rzeczowo. Jak bardzo nie starałby się czuć winy z tego powodu, nie potrafił się zmusić, żeby nie mieć tego w dupie. Ten więzień przechwalał się zamordowaniem nieprzeliczonej rzeszy centaurów i skrzatów domowych podczas ostatniej bitwy i Harry zwyczajnie stracił rozum, i...- Ciężki? - spytał Severus. W jego głosie nie było oskarżycielskiej nuty, stwierdził zaskoczony Harry.- Przeżyje.- Hmmm. Panowanie nad sobš jest umiejętnoœciš, którš warto posiadać - powiedział Severus niemal miłym tonem. - Drwina i czcze groŸby to jedno, przemoc fizyczna, z drugiej strony...- Och, odpierdol się - mruknšł Harry. - Prawie mnie uderzyłeœ, po tym, jak myszkowałem w twojej ulubionej myœlodsiewni...- Należało ci się!- Byłeœ, kurwa, tak cholernie paskudny! Myœlałem, że pracujesz dla Voldemorta!W tej właœnie chwili ich rozmowa została przerwana przez radosny okrzyk:- Dzień dobry, klaso!Harry uniósł wzrok, aby spojrzeć na instruktorkę. Była niebieskookš blondynkš, pełnš szczęœcia, pogodnš. Była młoda, pomyœlał Harry drwišco, ani o dzień nie przekraczała dwudziestki. On sam miał dwadzieœcia szeœć lat, ostatnio czuł się jednak znacznie, znacznie starzej. To wojna sprawiła, że tak się czuł. Czego mógł się nauczyć od kogoœ takiego, jak ona, kogoœ, kto nigdy nie uczestniczył w bitwie, nigdy nie widział, jak umierajš jego przyjaciele, nigdy prawie nie stracił, kurwa, praktycznie wszystkiego?- Nazywam się Serenity McRae. Będę waszš instruktorkš przez kilka następnych tygodni. Dzisiaj zaczniemy nasze pierwsze ćwiczenie. Przedstawię wam technikę relaksacyjnš. Kierowane wyobrażenia będę integralnš częœciš tych zajęć...Harry powstrzymał ziewnięcie i zmusił się do skupienia uwagi. Skup się, pomyœlał. Skup się, skończ zajęcia, wyjdŸ stšd, powiedz Kingsleyowi, że pomogło. To była jego przepustka.xXxXxMelodyjny głos Serenity rozbrzmiewał w sali lekcyjnej:- WyobraŸcie sobie jakieœ bezpieczne miejsce, spokojne miejsce. Jesteœcie beztroscy, wolni od zmartwień. Jest wam ciepło. Jesteœcie bezpieczni. Jesteœcie pod opiekš. Co widzisz?Harry zamknšł oczy, desperacko próbujšc pomyœleć o czymœ, czymkolwiek.- Co widzisz? - powtórzyła Serenity.Zaskoczony Harry zorientował się, że instruktorka mówi do niego.- Em... Chyba siebie w ramionach mojej matki - odparł uprzejmie. - Jest mi... em... ciepło i bezpiecznie.- Cudownie - pochwaliła go Serenity. - Zatrzymaj ten obraz. Powiedz mi więcej. Co się dzieje następnie?- Następnie trafiła jš klštwa zabijajšca - wyjaœnił Harry. - Od tego momentu wszystko zaczęło się walić.- Och. Cóż, to nie zadziała. Musisz znaleŸć inny obraz.Harry zaklšł w duchu. NajwyraŸniej to miało być trudniejsze niż sšdził. Zamknšł oczy i z desperacjš starał się przywołać kolejne wyobrażenie ciepła i bezpieczeństwa.- Em... Dobra. Mam coœ innego. Jestem w gabinecie dyrektora. Jest tak jakby spokojnie i cicho. Jest miło.- To wspaniale - Serenity znowu go pochwaliła. - Powiedz mi więcej.- Wtedy wchodzi Lucjusz Malfoy... och, jasna cholera.- Pozwolę ci się zastanowić nad tym przez kilka minut, aż znajdziesz spokojne, ciepłe, beztroskie wspomnienie - stwierdziła łagodnie. Potem jej niebieskie oczy skupiły się na Severusie Snapie. - Co u ciebie?- Co u mnie? - spytał Severus.- Czy masz spokojne, pogodne wspomnienie, którego możesz się trzymać?- Tak - odparł Severus z całkowitš pewnoœciš. - Mam.- Opowiedz mi o nim.- Jest ciemno. Jest trochę zimno, ale nie przeszkadza mi to. Mam w gardle ranę. To też mi nie przeszkadza. Już mnie nie boli. Umieram. Zrobiłem wszystko, co mogłem. To dobra chwila.- To twoje najlepsze, najspokojniejsze wspomnienie? - Serenity zdawała się szczerze zakłopotana.- Obawiam się, że tak. Nie zrozum mnie Ÿle, było cudownie. Cóż, przynajmniej dopóki ponownie nie zjawiła się panna Granger z eliksirami przeciw jadowymi i leczšcymi, i... cóż, potem wszystko znowu bolało jak jasna kurwa, przez jakiœ tydzień.- Och. Cóż, wiesz, to nie podziała, jeœli nie będziesz współpracował - rzuciła Serenity oskarżycielsko.- Współpracuję! - warknšł Severus. - To moje najlepsze wspomnienie!- Œwietnie - powiedziała Serenity. - Teraz przejdziemy do reszty lekcji.xXxXxDwa dni póŸniej robili postępy. Hipnotyczny głos Serenity dŸwięczał dalej:- Dotarliœcie do końca waszego zadania polegajšcego na przywoływaniu obrazów. Stoicie przy ogniu. Widzicie postać mężczyzny, starego mędrca, archetypiczne wyobrażenie ze œwiadomoœci zbiorowej. Czasami przybiera on postać kogoœ, kogo znacie, a czasami jego twarz może się zdawać nieznajoma. To kwestia bardzo osobista. Wyobrażenie to powie mšdre słowa o waszym życiu. Doznacie objawienia. Co widzisz, Harry?- Em. - Harry przełknšł œlinę.- Harry? - powtórzyła Serenity.- Er... mój mšdry stary mężczyzna chyba nie żyje. - Zacisnšł powieki, pogršżony w wyobrażeniu przywołanego obrazu. Stał przy ogniu i szturchał ciało starego mędrca patykiem. - No. Nie żyje.- Mój też - stwierdził naraz Severus.- Niemożliwe, kurwa! - mruknšł Harry. - Spróbuj go szturchnšć patykiem!- Dobry pomysł. - Cisza. - Nadal nie żyje. Wyglšda jak Dumbledore.- Zupełnie jak on, co nie? Niech to wszystko jasna cholera. Chyba jednak nie doznamy dzisiaj objawienia.xXxXxPółtora tygodnia póŸniej Harry już prawie stracił cierpliwoœć. Zajęcia radzenia sobie z gniewem działały mu na nerwy. Zaczšł wydzierać się na Ginny. Wreszcie wrzasnšł na niš i w napadzie szału potłukł jakieœ kubki do kawy, kiedy wrzasnęła w odpowiedzi. Spakowała się i odeszła, zostawiajšc mu całš trójkę dzieci. Harry z żalem pokręcił głowš. Powinien był się tego spodziewać, Gin... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl