Jak tęcza co sobą nie zajmuje miejsca - Jan Twardowski, Twardowski Jan
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Jan TwardowskiJak t�cza co sob� nie zajmujemiejscaWyb�r wierszyWybra�a, opracowa�a, wst�pem i kalendarium opatrzy�aAleksandra IwanowskaWST�P�Jestem bardzo wdzi�czny tym, kt�rzy pisali recenzje i artyku�y o moich wierszach. Stale si� odnich ucz�. Zdarza�o si� jednak, �e omawiaj�c moje wiersze, pisano o dialektyce, antynomiach,Pascalu, Heraklicie, Heglu, koegzystuj�cych realiach. Przerazi�em si�. Otworzy�em tom moichwierszy i natrafi�em na takie teksty: �polna myszka siedzi sobie, konfesjona� z�bkiem skrobie�,�kto bibu�� buchnie, temu �apa spuchnie�, �siostra Konsolata, bo k�sa i lata�, �rysowa�emdiab�a bez rog�w, bo samiczka� � I uspokoi�em si� � tak zapisa� w �Niecodzienniku� ksi�dzJan Twardowski.Oddajemy do r�k Czytelnika retrospektywny tom wierszy, kt�ry pokazuje nie tylko rozw�jdo�wiadcze� autora, ale � co odnosi si� do wcze�niejszych wierszy � stanowi rodzajpoetyckiego pami�tnika. W czasach nie�yczliwych dla wierszy religijnych, kiedy nie mog�o by�mowy o ich druku, w takiej w�a�nie formie Ksi�dz zapisywa� swoje spostrze�enia, prze�ycia,refleksje, wspomnienia. Pisa� w spos�b bardzo osobisty, prosty, przyjmuj�c ubogie �rodkiwyrazu. Pisa� do i dla ludzi, kt�rych zna�. Nie mia� przy tym szczeg�lnych ambicji poetyckich.Wiersze traktowa� troch� jak listy, troch� jak zwierzenia i opowiada� o wsi, lesie, dzieciach, kt�reuczy�, ko�cio�ach, w kt�rych pracowa�, przyrodzie, jaka go otacza�a. Zapisy te dalekie by�y oduczonej poezji. Przypomina�y raczej bezpo�redni� rozmow� z serca do serca. W druku znalaz�ysi� dzi�ki Jerzemu Zawieyskiemu, kt�ry spowodowa� drugi � po tomiku �Powr�t Andersena�,wydanym w nak�adzie czterdziestu egzemplarzy w 1937 roku � poetycki debiut JanaTwardowskiego. W1959 roku ukaza�y si� �Wiersze�. �Debiut�w� by�o kilka. Dopiero pojedenastu �atach ukaza� si� tom nast�pny � �Znaki ufno�ci� (1970), a kolejny zn�w podziesi�ciu, �Poezje wybrane� (1980). Po 1980 roku do ksi�gar� �mielej zacz�y trafia� nast�pnetomy, a zjawisko lat dziewi��dziesi�tych zdumiewa samego tw�rc�, w jednym roku bowiemukazuje si� po kilka tytu��w i wszystkie w wielotysi�cznych nak�adach. S� to nie tylko wiersze,obok nich tak�e proza ewangeliczna, opowiadania dla dzieci, aforyzmy, anegdoty.Prostota i zwi�z�o�� s� cechami wyr�niaj�cymi autora ka�dej z wymienionych form przekazu.Ma�y, nieco starszy i du�o starszy czytelnik bez trudu odnajdzie bliski sobie j�zyk wypowiedzi,mimo �e w miar� up�ywu lat, wraz ze wzrastaj�cymi mo�liwo�ciami druku, wzbogacone zosta�ypoetyckie �rodki wyrazu i rozszerzona problematyka utwor�w.Ksi�dz Twardowski nale�y do autor�w wybranych najpierw przez czytelnik�w, potem przezwydawc�w. Sam niczego nie narzuca, a ka�da z publikowanych pozycji jest odpowiedzi� napotrzeb� chwili. Trudno w dzisiejszej rzeczywisto�ci przebi� si� wierszem religijnym. Ale naszcz�cie w �wiecie niewiary odzywa si� zakrzyczany g�os. Wiersze ksi�dza Twardowskiegostanowi� pr�b� przebicia si� przez skorup� materializmu, egoizmu, grubia�stwa. W�r�dodbiorc�w zdoby�y sobie wi�cej ni� popularno��. Sta�y si� bliskie sercu, trafi�y do torebek ikieszeni, by lapidarnymi, ale jak�e celnymi stwierdzeniami, ocenami, a i pytaniami uderzy� wsedno prze�ywanych do�wiadcze� i po prostu pom�c.O swoim widzeniu �wiata ksi�dz Jan Twardowski tak m�wi: � W tym, co niewa�ne � jest co�wa�nego, w tym, co niepotrzebne � jest co� potrzebnego, w tym, co nie�wi�te � jest co��wi�tego. �Jego wzrok wewn�trzny, �trzecie oko�, patrzy na rzeczy i sprawy, dostrzegaj�c ichparadoksaln� natur�. Intuicja i wra�liwo�� stale wynajduj� co� �na opak�, wbrew przyj�tymschematom. Smutny �wiat, pe�en tragizmu, gwa�tu, przemocy wype�niony jest jednocze�niemi�o�ci�, po�wi�ceniem, nawr�ceniami: �Z�o jest romantyczne a dobro zwyczajne I dobro wci��na ostatku bo z�o jest ciekawe.� Paradoks tego �wiata.Z takiego spojrzenia zrodzi�y si� jasno zakre�lone intencje � wydoby� i odczyta� sens tego, coukryte, by poprzez zaskoczenie pobudzi� do refleksji, podj�� pr�b� przerwania stereotypumy�lowego, nak�oni� do odej�cia od automatyzmu skojarze� i zachowa�. Dostrzeganieparadoks�w jest wed�ug autora jedyn� mo�liw� drog� do pogodzenia si� z wewn�trzn�sprzeczno�ci� otaczaj�cej cz�owieka rzeczywisto�ci: ��wiat mo�na zaakceptowa�, je�li si�dostrze�e warto�� czy nawet wi�cej � urok dramatu, jaki jest sk�adnikiem �ycia� (�Poezjewybrane�, 1980). Zaakceptowa� z pogod� i optymizmem, eliminuj�cym bezwoln�, biern�konieczno��, nawet wbrew sobie.Ksi�dz Twardowski uwa�a swoje wiersze za rodzaj rozmowy z kim� bliskim, w kt�rej chcepodzieli� si� w�asnymi prze�yciami, pytaniami, poszukiwaniami, obserwacjami, p�yn�cymi tak�e zfaktu, i� jest ksi�dzem. Tematy rozm�w? Fundamentalne: B�g, wiara, mi�o��, przemijanie,�mier�, przyroda. Me udaje przy tym nowoczesnego, nie pretenduje do wykreowania nowegokierunku literackiego. Wypracowa� wszak�e przez lata sw�j w�asny j�zyk wypowiedzi: �Nie�ledz� kierunk�w, nurt�w i tendencji przejawiaj�cych si� w poezji. Pisz� tak, jak mi dyktuje my�l�(�Rzeczpospolita� 1990). Chocia� nie stara si� nikogo na�ladowa�, nie ukrywa silnych zwi�zk�wz rodzim� literatur�, tak�e z t� dawn�. Deklaruje to cz�sto w wywiadach, konkretne za�odniesienia zawiera w wierszach. A sam� poezj� podci�ga wr�cz do rangi antidotum na przejawybezsensu doczesnego �wiata.Dla Twardowskiego � czytelnika, ale i autora wierszy zarazem, poezja jest przejawem dobra,serdeczno�ci, przekazem, kt�ry nie jest zatruty nienawi�ci�, z�o�ci�, sporami i jako taki pr�bujewnosi� �ad i harmoni�, oczy�ci�, odtru� dzisiejsz� rzeczywisto��. Do przywo�ywanych cz�stopisarzy, jak: Kochanowski, S�p Szarzy�ski, Mickiewicz, Prus, Orzeszkowa, Lenartowicz,Syrokomla, Lecho�, Baczy�ski czy Kamie�ska, trzeba jeszcze doda� jedno nazwisko � J�zefBaka:Kr�lewno ze Sk�pegopodaj r�czk�prosz�uratuj wiersze nie�mia�e i bosetakie co nie biegn� jak krytyk za mod�szanuj� ksi�dza Bak� z klerykaln� brod�takie co nie �wiec� jak szyja ozdobnaza kt�re nie p�ac� dolarami Nobla(�Kr�lewno�)Tw�rczo�� tego jezuity, kaznodziei i poety p�nego baroku, jego spos�b widzenia �wiata ��yj�cemu kilka wiek�w p�niej pisz�cemu ksi�dzu jest bliski od dawna: �Kiedy szukam inspiracjidopisania wierszy � wyznaje � si�gam do baroku. My�l�, �e w okresie baroku powstawa�apolska poezja religijna intelektualna. W epoce konflikt�w przeciwie�stw, upadku kulturyantycznej, w okresie spor�w religijnych, kiedy nie uznawano obiektywnego pi�kna w naturze,dostrze�ono brzydot� estetyczn� jako sfer� dozna� interesuj�c� plastyk�w. Lubi� czyta� S�paSzarzy�skiego, Grabowieckiego, Morsztyna, a przede wszystkim ksi�dza J�zefa Bak�, niegdy�o�mieszonego, dzisiaj cenionego. My�l�, �e jego szkielety, o kt�rych pisa�, nie tylko straszy�y, alei bawi�y. [�] moje wyliczanki te� s� troch� barokowe� (�Pow�ci�gliwo�� i Praca� 1991). Wtw�rcze Baki ujmuje go dosadny, zwi�z�y spos�b wyra�ania my�li, ale przede wszystkimwprowadzony do wiersza religijnego humor; imponuje mu postawa autora, kt�ry mia� odwag�prze�ama� patos poezji religijnej.Na tw�rczo�� Baki uwag� studenta polonistyki Jana Twardowskiego skierowa� jego promotorpracy magisterskiej o �Godzinie my�li� S�owackiego, Wac�aw Borowy. Odnalezionym przezStanis�awa Estreichera wierszom J�zefa Baki po�wi�ci� on rozdzia� swej monografii o poezjiXVIII wieku, za co zreszt� przyp�aci� oburzeniem znacznej cz�ci �rodowiska naukowego, kt�reoceni�o t� tw�rczo�� jako grafoma�ski objaw zepsucia smaku czas�w saskich. Borowy wykaza�,�e autor pisz�c swoje wiersze u�miecha� si�, czym dowi�d� prawdziwego poczucia humoru, mimo�e pisa� o �mierci i piekle. Humor ksi�dza Baki do dzi� pozostaje bliski ksi�dzu Twardowskiemu,kt�ry � z kolei � humor uczyni� cech� szczeg�ln� swego pisarstwa. Jeden z najnowszychwierszy, �Do ksi�dza Baki�, jest wyra�nym uk�onem w stron� osiemnastowiecznego poety:Stuk puk do nieba.� Kto to?� To ja. Noc.�wi�ci ju� �pi� na b��kitnej trawce.Za humor i trumienk� mam chrapk�poca�owa� ksi�dza Bak� w �apk�Bak�, ale tak�e S�pa Szarzy�skiego, Wac�awa Potockiego ceni przede wszystkim jako poet�wparadoksu, kt�rych j�zyk, w jakim si� wypowiadali, oparty by� na sprzeczno�ciach, na zasadzieconcors discordia, �zgodnej niezgodno�ci�, czyli na budowaniu kontrast�w, mieszaniu humoru ztragizmem (jak na przyk�ad u Baki: ��mier� babula, / Jakcybula I �zy wyciska, I Gdy przyciska�;�Poezje�, 1986). Taki spos�b formu�owania my�li o prawdach, wykraczaj�cych poza ludzk�logik�, autorowi �Znak�w ufno�ci� � tomu, kt�ry wywo�a� prawdziw� rewolucj� w poezjikap�a�skiej, popart� dziesi�tkami recenzji i esej�w wytrawnych krytyk�w � sta� si� szczeg�lniebliski: �My�l�, �e o Bogu mo�na m�wi� tylko j�zykiem paradoks�w. Bo i wiara jestparadoksalna: Tr�jca �wi�ta, B�g sta� si� cz�owiekiem, Eucharystia, widzenie po �mierci Bogatwarz� w twarz � to s� wielkie paradoksy. B�g m�wi j�zykiem nielogicznym wed�ug naszejlogiki, wi�c jak mo�na m�wi� o Nim innym j�zykiem?� (�S�owo� 1994). Winnym wywiadziewyznaje: �Lubi� pi�trzy� paradoksy: mi�o�ci, wiary, �mierci � dotycz�ce wymiar�w egzystencji.Uwa�am, �e ich rozwi�zanie le�y tylko w naturze Boga� (�Nowe Ksi��ki� 1981). Drog� my�leniaparadoksalnego proponuje cz�owiekowi ko�ca XX wieku, by zbli�y� si� i pokocha� to, co goprzerasta, a nie przestraszy� si� i odszed�. Zbli�y� si� i zosta�. Zosta� i pok�oni� si� przedniezrozumia�ym, bo przecie� gdyby poj�� Boga, uczyni�by ze� wytw�r w�asnego umys�u ...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]