Jak ja nie cierpię pokemonów, FELIETONY
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Jak ja nie cierpię pokemonów!Olga Woźniak22.07.2016Pikaczu - jeden z pokemonówHejtowanie pokemonów stało się modne, na czasie i trendy. Dlaczego jednak tyle w tym zajadłości?Odpowiedź daje psychologia społeczna.Artykuł otwarty w ramach bezpłatnego limitu prenumeraty cyfrowej"Wytłumaczcie mi, co ta gra daje? Co wnosi do życia? Co to za gra dla debili - wyłączcie komórki,zajmijcie się prawdziwym życiem!" - widzicie te opinie? A może sami tak myślicie?Odkąd 6 lipca gra "Pokemon Go" wyszła w świat, podzielił się on na jej miłośników i hejterów. Nie, niepo prostu sceptyków - pokemony wzbudzają prawdziwie skrajne emocje.Im bardziej fani pokemonów wkręcają się w grę, dzieląc się w mediach społecznościowych swoimentuzjazmem, z tym większą zaciekłością przeciwnicy wyrażają krytykę. Niecierpienie pokemonów stałosię wręcz deklaracją nonkonformizmu podobną do nieposiadania telewizora czy konta na Facebooku (ztym ostatnim jest tylko taki kłopot, że niewiele osób można powiadomić o swoimantykonsumpcjonizmie).Sytuacja zrobiła się na tyle ciekawa, że postanowili zająć się nią psychologowie społeczni. I - jak zwykleoni - mają kilka teorii na ten temat.Ich przegląd pojawia się w naukowych periodykach. Najciekawsze zestawienie oferujepopularnonaukowy "Discover Magazine".Ważna jest opowieśćPierwszym powodem pokemonowego hejtu może więc być coś, co nazywa się moralnościąkonsumpcjonizmu.Dawno już nie kupujemy przedmiotów tylko dla ich wartości użytkowej. To, czym się otaczamy, wpewien sposób definiuje nas samych. Wybieramy jedne rzeczy, by przynależeć do określonej grupy, bymanifestować określone wartości.W ten sposób tworzymy siebie. Narracja to nadrzędna kategoria porządkująca życie każdego człowieka.Przez opowiadanie o sobie budujemy własną tożsamość, nawiązujemy relacje z innymi i próbujemyzapanować nad rzeczywistością, nadać światu sens. Opowieść jest naturalnym sposobem myślenia oświecie. A za każdym przedmiotem, marką, wyborem stoi jakaś opowieść - łączy się to z systememwartości, z którym chcemy się utożsamiać lub nie. By to zadziałało, publiczność jednak musi też znaćopowieść, jaką koduje dane logo czy produkt - inaczej nic mu ono nie powie. Dlatego też przedmiotówopatrzonych logo używamy nie dla ich wartości użytkowej, ale raczej symbolicznej. Dowiódł tegodoświadczalnie profesor marketingu Markus Giesler z kanadyjskiej Schulich School of Business. Badającpostawy użytkowników samochodów terenowych marki Hummer, odkrył emocje, które terazobserwujemy przy grze "Pokemon Go". Jedni je uwielbiali, inni ich nienawidzili. Jedni uważali, że sąemanacją amerykańskiego stylu życia, drudzy zarzucali im snobizm, konsumpcjonizm, postawęantyekologiczną. Obydwie strony uważały, że właśnie one mają rację. - Jakkolwiek rozmawiamy omarkach, zawsze niesie to za sobą głębszą dyskusję o systemach moralnych - komentuje Giesler.A co stoi za pokemonami? Odkąd okazało się, że aplikacja umieszcza stworki na terenie takich miejsc jakmuzeum Holocaustu czy cmentarz Arlington - rzecz stała się prosta. Żadnego poszanowania dla wartości!Zabawa, za którą nie stoi nic mądrego. Do tego niebezpieczna: grożąca wypadkami w pogoni za rzadkimpokemonem. Świat został podzielony. Pokemony zyskały swoją narrację: niemądrych, infantylnych,odmóżdżających, imitujących prawdziwe życie, prawdziwe relacje i prawdziwy wysiłek fizyczny.Dlatego my jesteśmy przeciw. My stoimy po stronie prawdy. Wiemy, jak żyć i powiemy wam to, czytego chcecie, czy nie. Można kontestować. A kiedy już podzielimy się na grupy, sprawa robi się prosta.Nasza grupa jest dobra, ta druga zła. Nieważne, jakie przesłanki stoją za tym podziałem.Swoi i obcy- Nasze umysły muszą być tak zorganizowane, że dzielą świat na grupy niemal automatycznie - mówipsycholog Lawrence Hirschfeld z University of Michigan. Potwierdza to wiele eksperymentów. Ipokazuje, że zwykliśmy faworyzować członków swojej grupy, nawet jeśli stanowi ona zupełnieprzypadkowy zbiór osób.Najlepiej obrazują to eksperymenty psychologa społecznego Henriego Tajfela. W jednym z nich podzieliłon ochotników na fanów malarstwa Kandinskiego i Klee. Okazało się, że nawet taki podział powodowałfaworyzowanie członków swojej grupy (co sprowadzało się do łatwiejszego wybaczania błędów iwyższego wynagradzania za pracę).Ten sam mechanizm pokazywały opisane w książce "Psychologia i życie" Philipa Zimbardodoświadczenia Jane Elliott, nauczycielki ze stanu Iowa. Pewnego dnia podzieliła swoją klasę wedługkoloru oczu, mówiąc, że dzieci jasnookie są mądre, miłe, uczynne, a dzieci ciemnookie złe, głupie ibrudne. W ciągu zaledwie pół godziny udało jej się doprowadzić do wytworzenia dwóchminispołeczności darzących się głęboką antypatią. Następnego dnia nauczycielka powiedziała, że siępomyliła i że to jasnookie dzieci są lepsze. Sytuacja natychmiast się odwróciła.No więc teraz albo jesteś z tych, co grają w pokemony, albo z tych, co nimi gardzą. I to nas określa.A na dodatek bardzo lubimy być określeni. Nie lubimy być zaliczani do przeciętnych. Uwielbiamywyindywidualizować się z rozentuzjazmowanego tłumu, a na to właśnie pozwala nam pogardzaniemasowymi modami. Niemieccy badacze Roland Imhoff i Hans-Peter Erb pokazali to w ciekawymeksperymencie społecznym. Na grupie ochotników przeprowadzili fałszywe testy psychologiczne -wynikło z nich, że poglądy tych ludzi są bliskie "przeciętnemu Kowalskiemu". Potem, podczassterowanej przez badaczy dyskusji, tacy ludzie przyjmowali dużo bardziej skrajne postawy - próbując sięwyróżnić - niż ci, których badacze na wstępie nie ometkowali jako przeciętniaków. Nikt nie lubi byćnijaki. A jeśli swoją wyjątkowość możesz budować za pomocą dość bezpiecznego internetowego hejtu -dlaczego tego nie robić? Zwłaszcza że temat gorący i wszyscy cię zobaczą!Spirala hejtuNo i ostatnia rzecz - warto by sprawdzić, czy ci, którzy nie cierpią pokemonów, nie mają tego marudzeniawpisanego na stałe w osobowość. Znacie powiedzenie: "Haters gonna hate"? Okazuje się, że z każdym"znielubieniem" u hejterów wzrasta prawdopodobieństwo niepolubienia kolejnej rzeczy, a u miłośników -polubienia.Psychologowie Justin Hepler i Dolores Albarracin poprosili grupę dwustu osób o ocenę przypadkowo zesobą zestawionych, dość obojętnych rzeczy, jak np. wyjazd pod namiot, opieka zdrowotna, architektura,wypychanie zwierząt, krzyżówki, Japonia czy recykling.Te same osoby po miesiącu zaproszono na drugie spotkanie. Przedstawiono im informacje o nieistniejącejmikrofalówce "Monahan LPI-800 Compact 2/3-Cubic-Foot 700-Watt". Psychologowie wręczyli badanympo trzy pozytywne i negatywne recenzje tego urządzenia. I co? Hejterzy z pierwszego spotkania ocenilimikrofalówkę źle. Ci, którzy nie widzieli nic złego w Japonii, wyjazdach pod namiot czy architekturze,pozytywnie odebrali też informacje o kuchence. Uczeni uważają, że znając poglądy danej osoby, można zdużym prawdopodobieństwem odgadnąć jej podejście do tematów zupełnie ze sobą niezwiązanych.Hejterzy będą hejtować, i już.Pokemony to nie twoja bajka? A zmieniałeś na Facebooku zdjęcie profilowe, wstawiając zamiast niegofrancuską flagę? Albo bawił cię Gangnam style? Założę się, że nie. Jesteśmy różni. I ja powiem, że todobrze. A co ty powiesz?Co zamiast pokemonów?Pokemony to niejedyna aplikacja wykorzystująca moduł GPS z czujnikami położenia i dotykowymekranem smartfona.IngressTo ojciec "Pokemon Go" -grystworzonej przez firmę Niantic. Zasada jest ta sama: poruszamy się ponormalnym świecie, ale patrzymy na niego inaczej. Uczestniczymy w poszukiwaniach źródeł tajemniczejenergii uwolnionej przez naukowców.ArtsherlockMuzea niechętnie patrzą na buszujących poszukiwaczy pokemonów. Jeszcze mniej chętnie przyjęłybyużytkowników aplikacji ArtSherlock. Służy ona do poszukiwania zrabowanych z Polski podczas wojnydziełsztuki.Wystarczy sfotografować dzieło, by program sprawdził wbazie danych,czy nie jest onoposzukiwane. Piękny pomysł, tylko gdzie właściwie tego używać?ShazamCo to za piosenka?! Za nic nie możesz sobie przypomnieć wykonawcy ani tytułu! Dlatego zrobionoShazam - aplikację, która rozpoznaje muzykę. Wystarczy, że zarejestruje kilka sekund i wyszukuje wbazie dany utwór. Można go przesłuchać, kupić, znaleźć tekst i informacje o wykonawcy.Pl@ntNetTu Pyro a tam Zubat. A pomiędzy nimi kwiatek. O, jaki śliczny! Tylko co to za roślina? Na pomocspieszy Pl@ntNet, aplikacja do rozpoznawania roślin. Zrób zdjęcie kwiatu czy liścia i poczekaj, ażprogram znajdzie kilka podobnych gatunków. Ostatni etap dopasowania należy już do nas, ale i takpomoc jest bezcenna.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]