Jansson O Paszczaku, Jansson Tove(1)
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tove JanssonO Paszczaku, kt�ry kocha� cisz�By� sobie raz pewien Paszczak, kt�ry pracowa� w lunaparku, coprzecie� nie musi od razu znaczy�, �e by�o mu bardzo weso�o.Dziurkowa� bilety odwiedzaj�cych lunapark, �eby nie mogli si�przypadkiem zabawi� wi�cej ni� raz, a ju� tylko taka rzecz mo�eprzyp rawi� o smutek, je�li si� j� robi przez ca�e �ycie.Paszczak dziurkowa� wci�� i dziurkowa�, i podczas tego zaj�ciamarzy� o tym, co b�dzie robi�, b��dy wreszcie p�jdzie naemerytur�.W razie gdyby kto� nie wiedzia�, co oznaczaj� s�owa: p�j�� naemerytur� - wypada wyja�ni�, �e to jest taki okres czasu, kiedymo�na robi� w ca�kowitym spokoju wszystko, na co ma si� ochot�,byleby si� by�o dostatecznie starym.Przynajmniej krewni Paszczaka wyt�umaczyli mu to w ten spos�b.Paszczak mia� ogromnie du�o krewnych, ca�� mas� olbrzymich,ha�a�liwych i gadatliwych Paszczak�w, kt�rzy klepali si�wzajemnie po plecach i wytaczali z siebie kolosalne kaskady�miechu.Lunapark by� ich wsp�ln� w�asno�ci�; poza tym grali na puzonie,rzucali m�otem lub opowiadali weso�e historyjki, czyli, og�lnierzecz bior�c, zajmowali si� straszeniem wszystkich dooko�a.Nie mieli jednak z�ych zamiar�w.Paszczak za� nie posiada� nic, wywodzi� si� z bocznej linii, toznaczy by� krewnym p� na p�, a poniewa� nigdy nie umia� nikomuniczego odm�wi� i nie czyni� ha�asu swoj� osob�, zatrudniano gojako nia�k� do dzieci, kr�ci� te� karuzel� oraz, jak powiedzieli�my, dziurkowa� bilety.- Jeste� samotny i nie masz nic do roboty - m�wili �yczliwie jegokrewni. - Rozruszasz si� troch�, je�li nam co nieco pomo�esz, apoza tym b�dziesz w towarzystwie!- Ja nigdy nie jestem samotny - pr�bowa� im t�umaczy� Paszczak. -Nie mam na to czasu. Tyle jest os�b, kt�re chc� mnie rozrusza�.Przepraszam, ale ja bym tak ch�tnie...- Dobrze - m�wili krewni, klepi�c go po ramieniu. - Tak by�powinno. Nigdy sam, zawsze na pe�nych obrotach!Paszczak dziurkowa� wi�c dalej i marzy� o wielkiej, cudownej,cichej samotno�ci, w nadziei, �e postarzeje si� mo�liwie jaknajszybciej.Karuzele kr�ci�y si�, tr�by grzmia�y, a Gapsy, Homki i Mimblepokrzykiwa�y co wiecz�r w wagonikach torpedy.Niejaki Edward wygra� pierwsz� nagrod� za t�uczenie porcelany iwok� rozmarzonego, smutnego Paszczaka ta�czono i krzyczano,�miano si� i k��cono, jedzono te� i pito, a� w ko�cu Paszczakzacz�� si� po prostu ba� ha�a�liwego t�umu, kt�ry zabawia� si�w lu naparku.Sypia� za� w pokoju dziecinnym Paszczak�w, jasnym i mi�ym zadnia, lecz nie najprzyjemniejszym w nocy, gdy� dzieciarniabudzi�a si� co chwil�, a on musia� je ucisza� nastawiaj�cpozytywk�, aby zasn�y.Potem, w ci�gu dnia, zatrudniano go przy najr�niejszychdrobnostkach, wsz�dzie, gdzie tylko potrzebna by�a pomocna r�ka,w domu pe�nym Paszczak�w, i mia� towarzystwo a� do nocy, awszyscy wok� byli w dobrych humorach i opowiadali, co my�l�, corobi� i co b�d� robili. Ale nigdy nie dawali mu czasu naodpowied�. - Czy ja b�d� ju� nied�ugo stary? - spyta� razPaszczak podczas obiadu. - Stary? Ty? - wykrzykn�� weso�o jegostryjaszek. - Nie, jeszcze d�ugo nie. B�d� w weselszym nastroju- ka�dy ma tyle lat, na ile si� czuje. - Ale ja czuj� si�okropnie stary - powiedzia� Paszczak z nadziej�. - Tere-fere -odrzek� stryjaszek. - Dzi� wiecz�r b�dziemy mieli fajerwerki,�eby si� troch� rozrusza�, a orkiestra d�ta b�dzie przygrywa�aa� do wschodu s�o�ca.Ale fajerwerk�w nie by�o, natomiast spad� ogromny deszcz, kt�rypada� ca�� noc i nazajutrz, i nast�pnego dnia, i przez ca�ytydzie�. Prawd� powiedziawszy deszcz pada� bez przerwy przezosiem tygodni. Nikt nigdy w tych stronach nie s�ysza� o czym�podobnym.Lunapark straci� kolor i zwi�d� jak kwiat. Zblad�, zardzewia� iskurczy� si� - a �e by� zbudowany na piasku, wszystko powolizacz�o si� rozpada�.Torpeda osiad�a z westchnieniem, karuzele kr�ci�y si� w ko�o wwielkich, szarych ka�u�ach i zje�d�a�y dzwoni�c cicho do nowychrzek, kt�re wy��obi� deszcz. Ca�a dzieciarnia - ma�e Homki,Mimble, Gapsy i jak si� tam jeszcze nazywa�y, przyk�adaj�cpyszczki do szyb, patrzy�y, jak lipiec przemija w deszczu iodp�ywa od nich wraz z muzyk� i barwami.Zwierciad�a z Gabinetu Luster rozprys�y si� na miliony mokrychod�amk�w, a namok�e papierowe r�e z Pawilonu Cud�w p�yn�y przezpola. W ca�ej okolicy rozlega�o si� �a�osne zawodzeniedzieciarni.Doprowadza�a ona swoich tatusi�w i mamy do rozpaczy, dziecibowiem nie mia�y co robi� i tylko j�cza�y nad utraconymlunaparkiem.Z drzew zwisa�y oklap�e proporczyki i puste pow�oki balon�w.Pawilon Cud�w pe�en by� b�ota, a s�ynny krokodyl z trzema g�owamiwyruszy� w kierunku morza, pozostawiaj�c po sobie dwie g�owy,gdy�, jak si� okaza�o, by�y one przymocowane za pomoc� kleju biurowego.Paszczak�w to wszystko niezwykle bawi�o.Stali w oknach i �miej�c si� klepali nawzajem po plecach,pokazywali palcami i krzyczeli: - Patrzcie! P�ynie kurtyna zTajemnic Arabii! A tam pod�oga do ta�ca! - Sp�jrzcie, na dachuFilifionki siedzi pi�� nietoperzy z Domku Strach�w! Czy to niewspania�e!Postanowili, w znakomitych humorach, uruchomi� �lizgawk�, ma si�rozumie�, w�wczas, gdy woda przemieni si� w l�d, i pocieszaliPaszczaka, �e znowu b�dzie m�g� dziurkowa� bilety. - Nie! - rzek�nieoczekiwanie Paszczak. - Nie, nie, nie! Nie chc�! Chc�natomiast i�� na emerytur�. I robi� to, na co mam ochot�. I by�absolutnie sam, gdzie�, gdzie jest cicho. - Ale�, m�j kochany -powiedzia� ze zdziwieniem jego bratanek. - Czy m�wisz powa�nie? -Tak - odrzek� Paszczak. - Ka�dziutkie s�owo.- Dlaczego wi�c nie powiedzia�e� nam tego wcze�niej? - zapytalijego krewni zdumieni. - S�dzili�my, �e jest ci weso�o. - Niemia�em odwagi - wyzna� Paszczak.Wtedy �mieli si� znowu, uwa�aj�c, �e to okropnie komiczne, �ePaszczak przez ca�e �ycie robi� to, na co nie mia� ochoty, tylkodlatego, �e nie potrafi� odm�wi�.- No, wi�c na c� masz ochot�? - spyta�a jego ciotka tonemzach�ty w g�osie.- Chcia�bym wybudowa� dom dla lalek - wyszepta� Paszczak. -Naj�adniejszy na �wiecie dom dla lalek, wielopi�trowy, z ogromn�ilo�ci� pokoi, kt�re by�yby jednakowo puste i ciche.W�wczas Paszczaki tak zacz�y si� �mia�, �e a� cz�� z nichmusia�a usi���. Kuksaj�c si� nawzajem w boki, krzycza�y: - Domdla lalek! S�yszeli�cie! Powiedzia�: dom dla lalek! - i �mia�ysi�, wycieraj�c �zy z oczu, i m�wi�y: - Ale�, kochany! R�b to,na co masz ochot�! Damy ci stary park, ten babci. Powinno tam by�teraz zupe�nie cicho. I mo�esz sobie robi�, co zechcesz, i bawi�si�, jak ci si� podoba. �yczymy powodzenia i dobrej zabawy.- Dzi�kuj� - powiedzia� Paszczak, czuj�c skurcz w do�ku. - Wiem,�e zawsze mieli�cie wobec mnie dobre zamiary.Marzenie o domu dla lalek z pi�knymi cichymi pokojami znik�o -Paszczaki przep�dzi�y je swoim �miechem. W�a�ciwie nie by�o w tymich winy. Zmartwi�yby si� najpewniej, gdyby powiedziano im o tym.Tak. Opowiada� przedwcze�nie o swoich najskrytszych tajemn icachjest rzecz� bardzo niebezpieczn�.Paszczak poszed� do starego parku, kt�ry teraz by� jegow�asno�ci�. Klucz mia� z sob�.Park by� zamkni�ty i pusty od czasu, gdy babcia puszczaj�cfajerwerki zapr�szy�a kiedy� ogie� w domu, a potem wyprowadzi�asi� wraz z ca�� rodzin�.By�o to dawno temu i Paszczak z trudno�ci� odnajdywa� drog�.Las rozr�s� si�, a �cie�ki zala�a woda. Gdy szed�, deszczprzesta� pada� r�wnie nagle, jak zacz�� przed o�mioma tygodniami.Ale Paszczak nie zauwa�y� tego. By� ca�kowicie poch�oni�ty �alemz powodu utraconych marze� i ogromnie zmartwiony, �e nie mia� ju�ochoty zbudowa� domu dla lalek.Po jakim� czasie spostrzeg�, �e mi�dzy drzewami prze�wituje mur.Tu i �wdzie by� wyszczerbiony, lecz nadal pozosta� jeszcze bardzowysoki. �elazna furtka zardzewia�a i Paszczak z trudno�ci�otworzy� zamek.Wreszcie wszed� i zamkn�� furtk� za sob�. I nagle zapomnia� odomu lalek. Bowiem po raz pierwszy w �yciu otworzy� w�asne drzwi,a tak�e zamkn�� je za sob�. By� u siebie. Nie mieszka� ju� ukogo�.Deszczowe chmury z wolna rozprasza�y si� i wyjrza�o s�o�ce. Mokryogr�d parowa� i skrzy� si� wok� niego zielony i beztroski. Niktnie przycina� tu ga��zi i nie sprz�ta� od bardzo dawna. Drzewasi�ga�y ga��ziami a� do ziemi, krzewy wspina�y si� na drzewa ,a w�r�d zieleni dzwoni�y strumyki, kt�re babcia zaprojektowa�aw swoim czasie i kaza�a przekopa�. Teraz nie s�u�y�y ju�nawadnianiu, istnia�y same dla siebie, pozosta�o jednak nad nimiwiele mostk�w, chocia� �cie�ki znik�y od dawna.Paszczak pogr��y� si� w zielonej przyjaznej ciszy, otula� si� wni�, nasi�ka� ni� i czu� si� m�ody jak nigdy przedtem."Och, jak to przyjemnie by� wreszcie starym i przej�� naemerytur� - my�la�. - 0, jak�e kocham swoich krewnych! Aszczeg�lnie teraz, gdy nie potrzebuj� o nich my�le�".Brodzi� w wysokiej b�yszcz�cej trawie, obejmowa� drzewa, a� wko�cu zasn�� na polance w samym �rodku ogrodu. Tam w�a�nie ongi�by� dom babci. Czasy jej wielkich festyn�w z fajerwerkami dawnoju� si� sko�czy�y. Ros�y tu m�ode drzewa, a na miejscu sypialniwyr�s� olbrzymi krzew polnej r�y z tysi�cem czerwonych kwiat�w.Nadesz�a noc pe�na wielkich gwiazd, a Paszczak w�drowa� zakochanyw swoim ogrodzie, tak rozleg�ym i tajemniczym, �e nawet mo�naby�o w nim zab��dzi�. Ale nie mia�o to wi�kszego znaczenia,bowiem przez ca�y czas by�o si� w domu.W�drowa� i w�drowa�.Odnalaz� stary sad owocowy, gdzie jab�ka i gruszki le�a�yrozsiane po ziemi, i przez chwil� my�la�: "Jaka szkoda. Niezdo�am zje�� nawet po�owy. Trzeba by..." - ale potem zapomnia�o tym, oczarowany samotno�ci� i cisz�. Jego w�asno�ci� by�o�wiat�o ksi� yca mi�dzy pniami, zakocha� si� w najpi�kniejszychdrzewach, wi�za� wie�ce z li�ci i wk�ada� je sobie na szyj�, i�al mu by�o przespa� t� pierwsz� noc.Rano zad�wi�cza� stary dzwonek, kt�ry jeszcze wisia� przy furtce.Paszczak zaniepokoi� si�. Kto� chcia� wej�� z zewn�trz, kto�czego� chcia� od niego. Ostro�...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]